poniedziałek, 26 grudnia 2011

Ramona Rey: 3

OCENA: 7.0
Ramona Rey to trochę jest dziewczyna z naszej paczki. Lubimy bowiem eksperymenty, lubimy udziwnianie rzeczy prostych przy jednoczesnej pamięci o podstawach -- melodii, chwytliwości. Taki pop nam się marzy, takiego popu chcemy słuchać: inteligentnego, ale przyswajalnego. Niestety, na nowym długograju Katarzyna Okońska osiąga to tylko połowicznie, wciąż każąc nam oczekiwać na coś, co się chyba już nigdy nie zdarzy - opus magnum album, który wdarłby się na listy przebojów w takim kraju jak nasz, jednocześnie dostarczając mnóstwo wrażeń muzycznych. Szkoda.


W jakimś sensie 3 jest naturalną konsekwencją poprzednich starań Ramony; zaczęło się przecież od prostych piosenek z gitarą akustyczną, nieco tylko poudziwnianych, ponad 5 lat temu. Wtedy mieliśmy utwory takie jak Pięknie jest czy Jak to widzisz (swoją drogą, piosenka wykorzystana w filmie, w którym Borys Szyc był klerykiem, zakochującym się w jakiejś kobiecie, z którą wędrował przez pola, by w przedostatniej scenie uprawiać seks i rano znaleźć ją martwą na plaży - doceńcie, jak długą drogę przebyła więc Ramona!); chwytliwe, pozostawiające nadzieję na piękną przyszłość. Mieliśmy wreszcie Zanim słońce wstanie - niemal ideał krajowego popu, nieco tylko popsuty przez okropną, obrzydliwą, zaprzeczającą wszelkim podstawom muzyki zwrotką rapera, którego ksywki na szczęście nie pamiętam i nie zamierzam sprawdzać.

Trzy lata temu zwróciła się Okońska w stronę klimatów bardziej elektronicznych; więcej było w tym elektroniki, minimalizmu i techno. Ramona Rey 2 była płytą znacznie równiejszą od poprzedniczki, nie posiadała tak oczywistych słabych punktów jak debiut. Ale znowu była zbyt oszczędna - forma nie miała w sobie tyle przebojowości, co Zanim słońce wstanie i tym samym skazana była na pozostanie w podziemiu. Po tamtym albumie zaczęło docierać do mnie, że Ramona nie ma tego samego celu, co ja - rewolucjonizowania mainstreamu poprzez wdzieranie się do niego. Nie, ona woli grać na swojej pozycji, na swoich zasadach.

Ramona Rey 3 to potwierdzenie tych tendencji. Krążek stawia na totalny eksperyment, jakiego w Polsce jeszcze chyba nie było - a przynajmniej ja sobie nie przypominam, na pewno nie w muzyce pop. Bity pulsują, trzeszczą i wiercą momentami bardziej niż najbardziej dubstepowe fragmenty dubstepu; Katarzyna Okońska wije się, recytuje i drze jeszcze bardziej paranoicznie, dziwacznie, łamiąc wszelkie schematy. Wszystko przypomina trochę sabat elektronicznych czarownic, a że większość eksperymentów trafia w punkt, to jest tu czego słuchać. Singlowe Wyo-s-t-rz, kapitalne Imiona czy Bez pytań to tylko najbardziej oczywiste rekomendacje.

Ale płyta ta ma też kilka wad. Pomijając już fakt, że nie jest to kilkanaście razy Zanim słońce wstanie, jest zbyt długa. Ciężko przebrnąć ją słuchając od początku do końca; bity zaczynają się zlewać a maniera Ramony przyprawić może o ból głowy. Nie jestem więc do końca zadowolony: paru utworów, wstawek i ryków można byłoby oszczędzić słuchaczowi -- tym bardziej, że niektóre z nich brzmią jakby ktoś zapomniał wyłączyć mikrofalówki w kuchni, w której gospodyni właśnie przestraszyła się myszy.

Ten krążek ryje banię; potrafi sprawić myślenie o nim jak o siódemkowym rozczarowaniu lub jak o szóstkowym zachwycie. To jedna z lepszych płyt na krajowym podwórku w roku 2011, a ja i tak jestem niezadowolony. Nie wiem, nie wiem.

3 komentarze:

  1. Ramona Rey do końca życia będzie mi się kojarzyć z wodą Żywiec Zdrój

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że recenzja połowicznie trafiona. Płyta jest bardzo nowatorska, eksperymentalna, posiada wspaniałe utwory z doskonałymi tekstami.Zgadzam się jednak z recenzentem, że parę wstawek wyrzuciłbym. Płyta byłby wtedy bardziej zjadliwa dla bardzo przeciętnego słuchacza. Ale i tak uważam, ze jest to produkcja najlepsza w roku 2011.

    OdpowiedzUsuń
  3. A co szanowna redakcja sądzi o Mumford and sons?

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.