środa, 5 grudnia 2012

Oh no! Yoko: Sorrow EP

OCENA: 5.5
Jakiś czas temu miałem mocną podjarkę Marnie Stern. Nie jestem miłośnikiem znęcania się nad gitarowym gryfem, ale Marnie była w jakiś sposób urzekająca. No i trzeba przyznać, że świetnie radziła sobie z gitarą. Zwłaszcza, że przygrywał jej na perkusji Zach Hill, który jest chyba moim (i nie tylko moim, zapewne) ulubionym perkusistą. Dlaczego piszę o Marnie? Bo Oh no! Yoko i Marnie Stern łączy właśnie finger tapping, czyli ten taki sposób gry na gitarze, który jest bardzo efektowny, jednak bywa czasami efekciarski.

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Co warto wiedzieć po tym tygodniu (26 XI - 2 XII)


Pomimo, źe koniec świata a następnie święta Bożonarodzeniowe zbliżają się wielkimi krokami, to na polskim rynku muzycznym nie nastał sezon ogórkowy. Co tydzień ukazują się jakieś single, teledyski czy odsłuchy EP-ek i płyt. W tym tygodniu nie jest inaczej. Natomiast o koncertach i trasach koncertowych nic nie ma, więc z tym końcem świata może być coś na rzeczy.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Co warto wiedzieć po tym tygodniu (19 XI - 25 XI)


Dzisiaj m.in o świątecznej EP-ce Izy Lach, zapowiedzi nowych płyt, w tym m.in Milcz Serce i Babadag oraz o nowym singlu Benagain. Jest też o kilku koncertach i fajne trzy teledyski. Zapraszamy!

piątek, 23 listopada 2012

Andy Stott: Luxury Problems

OCENA: 8
Chyba zacznę od tego, że to nie jest płyta dla starych ludzi. Jednej połowy zwyczajnie nie usłyszą, a druga będzie dla nich irracjonalnie irytująca. Bo jedna połowa to dźwięki z górnego, a druga z dolnego zakresu częstotliwości słyszanych przez ludzi. Z jednej strony anielski śpiew Skidmore, z drugiej basy dudniące na granicy infradźwięków. Tak w skrócie wygląda "Luxury Problems". Byłbym jednak szalenie niesprawiedliwy pozostawiając to wydawnictwo z tak skromnym opisem. 

poniedziałek, 19 listopada 2012

Co warto wiedzieć po tym tygodniu (12 XI -18 XI)


Dzisiaj m.in o nowej płycie Nathalie And The Loners, o zapowiedziach wydawniczych Autre Ne Veut i Inc. oraz o wspólnej trasie koncertowej Brodki z Paulą i Karolem. W podsumowaniu tygodnia znajdziecie oczywiście jeszcze kilka innych bardzo interesujących informacji. Aha, o Blur na Open'erze i tak już wszyscy wiedzą, więc nie informujemy. Co najwyżej możemy dodać, że dorobiliśmy się pięknej grafiki, którą widać nad tym tekstem. 

CNC: False Awakening

Ocena: 7
Czy podobnie jak ja byliście wielkimi fanami No Mood? Tak czy nie, nie jest to zbyt istotne przy podejściu pod False Awakening - to propozycja zgoła odmienna od poprzedniej epki projektu CNC. Żegnamy się z długimi, powolnie pączkującymi, pławiącymi się w repetycji formami (niedawno naszło mnie banalne oświecenie, że utwór No Mood to w sumie taki szugejzowy przypis do Divertimento) - w ich miejsce otrzymujemy niedługie, ścisłe, skondensowane piosenki. Nie znajdziemy tu również zbyt wiele pogodnie rozmarzonego, rozkochanego klimatu (I grasped, then released you, pamiętam) poprzedniego wydawnictwa. Atmosfera zgęstniała, jest bardziej niepewna i niepokojąca. Pasuje to w zupełności do motywu przewodniego epki, za jaki można (choćby ze względu na tytuł) uznać granicę między snem a jawą. Uczucie odrealnienia towarzyszy nam tu w mniejszej lub większej dawce przez całe dwadzieścia minut. 

wtorek, 13 listopada 2012

Alte Zachen: Total Gimel

Ocena: 7
Dla Polaków ograniczenia nie istnieją. Co tam morze, co z tego, że w naszym województwie nie ma gdzie pływać na desce. Grają u nas małopolskiego surf-rocka, więc tym bardziej można grać chasydzkiego. Na podstawie żydowskich utworów z całej Europy Wschodniej, zebranych przez ukraińskiego żyda Mosze. Jest Mosze, a że to nie Morze? Toż to szczegół. Że za jego czasów deska tylko do prasowania służyła? Tym lepiej. Ważne, że Ukraina nad Morzem Czarnym leży, a Izrael nad Śródziemnym. Natomiast muzycy Alte Zachen świetnie surfują nad Bałtykiem i tylko to tu się liczy. 

poniedziałek, 12 listopada 2012

Co warto wiedzieć po tym tygodniu (05 XI - 11 XI)


W drugim odcinku cyklu Co warto wiedzieć po tym tygodniu dowiecie się m.in o możliwości przesłuchania wszystkich płyt zespołu Plum, nowym wydawnictwie Jazzpospolitej czy też o trasach koncertowych m.in Ten Typ Mesa czy zespołu Kamp! Jeśli chcecie poznać więcej wartościowych informacji, kliknijcie "czytaj więcej". Klikajcie, bo warto!

niedziela, 4 listopada 2012

Co warto wiedzieć po tym tygodniu (29 X - 04 XI)


Postanowiliśmy, że my też będziemy się z wami dzielić newsami ze świata muzyki. Lecz w innej formie. Większość newsuje codziennie i wielokrotnie, przez co natłok informacji może przytłoczyć, a coś innego może umknąć. Dlatego wpadliśmy na pomysł, że w każdą niedzielę będziemy podsumowywać najważniejsze informacje które ukazały się w ciągu całego tygodnia. Będziemy się raczej skupiać na Polsce. Choć kto wie, może o czymś ze świata też wspomnimy. Na razie skromnie i być może z lekko nieświeżymi informacjami, ale przyjmijmy, że na razie jest to wersja beta i że z tygodnia na tydzień będzie coraz lepiej. Kategorie też mogą się zmienić. W pierwszym wydaniu zaczynamy od ciekawostek, premier, tras koncertowych i teledysków.

środa, 24 października 2012

Muchy: Chcecicospowiedziec

OCENA: 5
Jak brzmią Muchy po odejściu Piotra Maciejewskiego? Za jego czasów Muchy były porównywane do Republiki, ale wraz z dołączeniem do zespołu Damiana Pielki można usłyszeć u nich sporo inspiracji Lechem Janerką. Czy to zaczynając od tego, że podobno w Wyjątkowo zwyczajnie Michał Wiraszko brzmi jak Lech Janerka, czy kończąc na tym, że najlepsze piosenki na płycie, czyli Wróżby i Ani słowa, można porównać do utworów Janerki z płyty Ur. Zresztą w obu nie uświadczymy elektrycznej gitary, co świetnie przedstawia rewolucję jaką przeszedł zespół na najnowszej płycie.

poniedziałek, 22 października 2012

Godspeed You! Black Emperor: Allelujah! Don't Bend! Ascend!

OCENA: 8.5
Nie jestem w stanie ocenić wydarzeń, które miały swój początek na początku lat 90 ubiegłego wieku. Kwestia wieku i braku wiedzy. Należy sobie jednak uświadomić pewne rzeczy. To co może się wydawać całkowicie irracjonalne, coś co według współczesnych nam obserwatorów i publicystów nie ma prawa się wydarzyć, jest tak realne jak kryzys ekonomiczny. 

piątek, 19 października 2012

Twilite: Remixed

Sprawa dość prosta. Twilite swoim LP w zeszłym roku sprawili, że co poniektórzy mogli spędzić kilka przyjemnych chwil - dwóch facetów z gitarami, śpiewający delikatne piosenki, okraszone gdzieniegdzie jakimś dęciakiem i  pianinem. Przyjemne, prawda? Naturalny wydaje mi się zatem pomysł, by te minimalistyczne kompozycje dobrze wykorzystać -  z powstałych remiksów wyszła naprawdę świetna rzecz. Dla każdego, kto śledzi naszą rodzimą scenę, ta EP nie jest niczym nowym. Pokazuje jednak kilka ciekawych rzeczy.

czwartek, 18 października 2012

Grizzly Bear: Shields

OCENA: 7
Będzie jedynie kilka zdań, bo jestem przekonany, że więcej nie trzeba. Zatem wypunktujmy:

1. Za każdym razem słuchając niemal każdego z numerów na Shields, mam uczucie déjà vu. Myślę: jakie to jest podobne do... no zaraz, czego? I odpalam któryś z poprzednich albumów i szukam. I nie znajduję.

2. Wysłuchując każdego z utworów na Shields od razu wiemy (o ile oczywiście wcześniej znaliśmy cokolwiek Grizzly Bear), że słuchamy Grizzly Bear. Brzmienie gitar, aranżacje, rytm - wszytko jest tu tak charakterystyczne, tak znane, tak oczywiste! A mimo wszystko całkiem świeże.

niedziela, 14 października 2012

Muse: The 2nd Law

OCENA: 2.6
Przyznanie się w tzw. "niezależnym środowisku recenzenckim" do tego, że słuchało się kiedyś nałogowo Muse można porównać do coming outu. Po słowach które zaraz padną, już nikt na serio nie potraktuje żadnej mojej opinii na temat muzyki. Ale niech będzie. W latach 2006-2008 Muse było moim ulubionym zespołem. Ba, gdyby nie ten zespół, to być może nie napisałbym tych ponad 60 tekstów dla Ucha i być może do dzisiaj nie słuchałbym sam z siebie muzyki. Bo może to nietypowe, ale do 16 roku życia nie interesowałem się muzyką. Kumple w gimnazjum słuchali Slipknota, Iron Maiden czy Metalliki. Ja też próbowałem, chociaż czułem, że to nie jest to. Aż nagle pewnego dnia natrafiłem na kompilację z dokonaniami Boruca i Żurawskiego w Celticu, do której było podłożone Time is Running Out. Wtedy uświadomiłem sobie, że to jest to, czego chcę słuchać w życiu. Po paru dniach w końcu poznałem wykonawcę, potem następne piosenki, płyty, w miarę czasu kolejnych artystów i im więcej ich poznawałem, tym mój niezmierny zachwyt nad Muse malał. Dzisiaj już nie ubóstwiam Showbiz czy Origin of Symmetry, chociaż do samych płyt jak i do zespołu wciąż mam wielki sentyment. Niestety, tego drugiego z chęcią bym się pozbył. Bo sentyment do zespołu objawia się tym, że do dnia dzisiejszego jestem z ich sprawami na bieżąco i mym osobistym masochizmem jest sprawdzanie ich nowych utworów, które z roku na rok brzmią coraz gorzej. W tym roku szala goryczy się przelała i nie powinienem już nigdy przesłuchać żadnego nowego utworu Muse, ale i tak wiem, że nadal to będę robił. Dlatego też ta recenzja. Bo oczywiste jest, że oprócz samych fanów, nikt na serio nie postrzega tego zespołu. Ale jako, że jeszcze nigdy nie recenzowałem Muse, a może to być moja ostatnia szansa, to postanowiłem wykorzystać tę szansę na specyficzną przyjemność i napisać kilka słów o ich najnowszym materiale.

wtorek, 25 września 2012

Jessie Ware: Devotion

OCENA: 7
Naprawdę dużo słuchałem Jessie, kiedy wznowiłem swoje treningi. Nie jestem co prawda typem sportowca, ale biegać lubię. Dla niewtajemniczonych - bieganie nie jest czymś wyjątkowo trudnym. Jeśli już się zmusisz przez pierwsze dwa tygodnie, ciężko sobie  wyobrazić potem kolejny tydzień bez. To nawet nie jest kwestia samozaparcia, obowiązkowości czy chęci utrzymania formy. Raczej poprawienia humoru i oderwania się od rzeczywistości. Serio, nie ma niczego bardziej magicznego od niemal pustych ulic miasta oświetlonych tylko żółtym sodowym światłem ulicznych latarni. Jest możliwość skupienia się na sobie, na drodze przed sobą. Tak się składa, że "Devotion" trwa nieco ponad czterdzieści minut. Można wyjść z domu, zrobić trzy skłony, wcisnąć play, a kiedy przebrzmią ostatnie dźwięki Something Inside można się zatrzymać i  porozciągać. 

poniedziałek, 3 września 2012

OFF Festival 2012 - relacja



Tegoroczna odsłona katowickiego OFF Festiwalu może i była w moim odczuciu najsłabszą spośród dotąd odwiedzonych przeze mnie (a była to trzecia z kolei), ale bynajmniej nie znaczy to, że nie mam czego po niej wspominać! Oto jak zapamiętałem pierwszy weekend sierpnia 2012 roku:

piątek, 17 sierpnia 2012

Bloc Party: Four

OCENA: 5
Bloc Party po czterech latach od katastrofalnej płyty pod tytułem Intimacy wraca z nowym materiałem. Mogłoby się wydawać, że po trzeciej płycie, która została dobita solowym albumem Kele Okereke, nikt z zainteresowaniem już nie spojrzy na tę kapelę. Jednak jak wiadomo, marketing jest sprawą najważniejszą. Bloc Party nazywane w okresie debiutu brytyjską odpowiedzią na Les Savy Fav dołączyło do Frenchkiss Records należącego do... basisty Les Savy Fav. Dzięki czemu pojawiła się nadzieja, że zabrzmią jak na Silent Alarm, a my znowu poczujemy się jak w 2005 roku. 

piątek, 3 sierpnia 2012

Enchanted Hunters: Peoria

OCENA: 8
Już od dawna mierzyłem się do napisania kilku słów o tej płycie. Bo pomimo tego, że powiedziano już o niej bardzo dużo, sam nie przeczytałem o tym najważniejszym: muzyka na tej płycie jest zaprzeczeniem tego wszystkiego czym jest dzisiejszy świat. Oczywiście patrząc oczami pesymisty widzącymi wszystko w odcieniach szarości. Enchanted Hunters pamiętam jeszcze z zamierzchłych czasów, kiedy projekt był w zasadzie zupełnie czymś innym niż jest w dzisiejszej formie. Oczywiście wszystko za sprawą Fight!Suzan, którego autor w jakiś sposób jest związany z nimi (autor tekstów lub coś w ten deseń). Kiedyś - o ile mnie pamięć nie myli - była to muzyka zdecydowanie gitarowa. I wiecie co mam na myśli - wzmacniacze, bas i tak dalej.

poniedziałek, 23 lipca 2012

iamamiwhoami: kin

OCENA: 7.5 
Pod koniec 2009 roku na serwisie YouTube pojawił się tajemniczy projekt muzyczny o nazwie iamamiwhoami. Wraz z coraz ciekawszymi piosenkami które co jakiś czas ukazywały się na youtubowym profilu, zaczęła narastać coraz większa ilość teorii kto stoi za tym projektem. Podobno największą faworytką bukmacherów została Christina Aguilera. Jednak rzeczywistość jak zwykle nas rozczarowała i prawda była taka, że za tajemniczym głosem stała nikomu bliżej nie znana Szwedka o imieniu Joanna Lee. Ja całej zabawy nie śledziłem, ba, o samym projekcie dowiedziałem się po ukazaniu płyty kin, więc moja radość tym większa, bo cały materiał wiernym obserwatorom był znany już od dawna. 

poniedziałek, 2 lipca 2012

Gdzie strumyk płynie z wolna: Muflon


Dane personalne
Jakub "Muflon" Rużyłło

Skąd
Warszawa

Osiągnięcia
WBW 2006 i 2008; wygrał więcej bitew niż masz bakterii na rękach.

czwartek, 14 czerwca 2012

niedziela, 3 czerwca 2012

Gdzie strumyk płynie z wolna: Duże Pe

Dane personalne
Marcin "Pan Duże Pe" Matuszewski

Skąd
Warszawa

Osiągnięcia
Mistrz WBW 2004; półfinalista WBW 2005.

sobota, 2 czerwca 2012

Gdzie strumyk płynie z wolna: W poszukiwaniu Interreksa


Czasy się zmieniają. W latach 2004, 2005 i później, Wielka Bitwa Warszawska była najważniejszym starciem na fristajlowej mapie Polski. Teraz, w roku 2012, filmiki z WBW wydają się smutne. Bezpanczowe nawijki, nuda, żarty z demotywatorów etc. - Internet przeszedł z roli medium rozprzestrzeniającego zarazę fristajlu do czynnika zarażającego fristajl. Serio, nie wiem do kogo ten feature trafi, ale błagam, ludzie, więcej kreatywności. I, nie wiem, ćwiczcie w domu czy coś.

Dziś, w pierwszym odcinku feature fristajlowego, poszukujemy odpowiedzi czy jest życie po Wielkiej Trójce. Absolutny krajowy top już praktycznie zrezygnował z udziału w walkach, ewentualnie uczestniczą w pokazówkach lub prowadzą bitwy. Emerytura Dużego Pe i Muflona odbiła się dość mocno na poziomie rywalizacji, sprawiając że już w zasadzie żadna rywalizacja nie ma faworyta. Jak żyć? Komu ufać? Komu wierzyć? Kogo umieścić na plakatach w tym bezkrólewiu? Subiektywnym top5 bitew bez Wielkiej Trójki usiłuję odpowiedzieć na te pytania.

piątek, 1 czerwca 2012

Gdzie strumyk płynie z wolna: wprowadzenie


Mimo długiej obecności hiphopu w polskiej rozrywce, wciąż raper kojarzy się powszechnie z gościem, który nic nie robi poza żłopaniem piwska na klatce schodowej i gwizdania gdy akurat obok przejście wypachniona, wymalowana, świecąca lafirynda - koniecznie żująca gumę do żucia z otwartymi ustami, bo przecież raperom nie może podobać się żadna normalna dziewczyna. Raperzy to wieśniaki z bloku, zainteresowani tylko piwem, seksem, bluzą z kapturem i ewentualnie, specyfika polska, piłką nożną. Choć i to średnio, bo naprawdę piłką interesują się elity dziennikarstwa sportowego, a raperzy jedynie zakładają koszulki i idą się napierdzielać na stadion.

czwartek, 17 maja 2012

Paula & Karol: Whole Again

OCENA: 5.5
Niektórzy twierdzą, że Paula i Karol grają w czasach złych dla muzyki gitarowej. Że to już było, przeminęło i oni "chuja na to kładą, teraz się gitar nie słucha". I byłoby to w porządku, gdyby nie fakt, że trzy rozmowy z trzema osobami usiłującymi przekonać mnie do "przyznania, w jakim momencie historii muzyki jesteśmy" (swoją drogą: LOL, bo im bardziej się muzyką interesuję, tym mniej wiem w jakim momencie jesteśmy; oni zaś wiedzieli wszystko - co sporo mówi o ich dyletanctwie. Nevermind) kończyły się słuchaniem jakiegoś dubstepu, ewentualnie jazzu (no okej, ludzie którzy dowiedzieli się o istnieniu jazzu dwa lata temu mogą sądzić, że to w tym gatunku leży przyszłość).

wtorek, 15 maja 2012

Niefortunna trasa Niechęci (17.05 - 14.07)

fot. Jan Zamoyski / Czułość

Debiutująca i niepokorna jazzowa formacja Niechęć wyrusza w swą pierwszą trasę koncertową po Polsce (i nie tylko), by promować niedawno wydany album ,,Śmierć w miękkim futerku”. Po staniu się miejską legendą Warszawy, za sprawą abordażu na scenę podczas zamknięcia legendarnego klubu Akwarium, wyruszają na podbój kolejnych miast. Muzycy uwielbiają działać pod prąd, ustawiając sobie koncerty w najmniej dogodnych terminach. Rywalizowali już o uwagę publiczności Open’era z samym Princem, teraz będą konkurować między innymi z Selector Festivalem, juwenaliami czy darmowym plenerem Pauli i Karola. Czy wyjdą z tego obronną ręką będzie można przekonać się w następujących miastach:


17.05 – Wrocław – Firlej
18.05 – Bydgoszcz – MÓZG
24.05 – Sopot – SPATiF
27.05 – Łódź – Teatr Mały przy Manufakturze
31.05 – Poznań – Fabrika
01.06 – Kraków – Magazyn Kultury
29.06 – Gdańsk – Fląder Festiwal
14.07 – Kopenhaga – Copenhagen Jazz Festival

środa, 25 kwietnia 2012

Sigur Rós: Valtari

OCENA: 6
Mam zbyt mało „wiedzy z książek i mądrości od ludzi” (chyba tak to szło w aforyzmach Bułatowicza), żeby dyskutować: dlaczego podoba nam się to, co nam się podoba oraz: ile w ocenie płyty jest „bagażu emocjonalnego”, ile „kontekstu historycznego”, a na ile lubimy coś „po prostu”. I nie będę nawet próbował, ale...

wtorek, 24 kwietnia 2012

Nicki Minaj: Roman Reloaded

OCENA: 5.5
Yo Nicki Nicki, trochę się wydarzyło od czasu Pink Friday, ain't it true? Rok temu Super Bass eksplodowało jako hit wakacji 2011 i w konsekwencji zaatakowało niejeden ranking końcoworoczny (mój też!). Wpadło też kilka świetnych featów tu i tam - zwrotki z A$$ (Remix) Big Seana i remiksu Till The World Ends Spears również zostaną ze mną na długo. Ściskaliśmy kciuki za Roman Reloaded, mogło być tak pięknie, czemu więc nas zawiodłaś?

sobota, 7 kwietnia 2012

[KONKURS] Potrójna Niechęć!

fot. Jan Zamoyski / Czułość
Idzie Wielkanoc i świąteczny nastrój nam się udziela, chcemy pomagać bliźnim. Ale że średnio jara nas angażowanie się w pomoc jakimś dzieciom w południowo-wschodniej Afryce, to nie kupujemy "świątecznego chlebka", tylko... mamy dla Was konkurs. Do wygrania trzy płyty Niechęci, w oryginalnej folii z naszym maciupkim logo na niej.

Co trzeba zrobić, aby wygrać Śmierć w miękkim futerku? Wystarczy wysłać maila na nasz stały adres uchemwnute@gmail.com wraz z w miarę twórczym rozwinięciem tytułu. Może być to tekst, może być to dowcip, może być to rysunek, grafika komputerowa, utwór muzyczny, zdjęcie znalezione w necie. Cokolwiek. Cel jest jeden: po zapoznaniu się z dziełem mamy być pod takim wrażeniem, że uznamy, iż warto ruszyć się na pocztę, by Ci tę płytę wysłać.

Konkurs nie ma deadlinów. Będzie trwał do wyczerpania zapasów - czyli do momentu, aż znajdą się trzy osoby, które dadzą radę wyrwać od nas płyty.

Powodzenia i wesołych świąt!

piątek, 6 kwietnia 2012

Niechęć: Śmierć w miękkim futerku

OCENA: 7.5
Śmierć w miękkim futerku usłyszałem po raz pierwszy gdzieś w okolicach lutego; o planach wydawania tej płyty w ramach Wytwórni Krajowej dowiedziałem się jeszcze wcześniej i wypytywałem o nią regularnie. Dziś, w kwietniu 2012 roku, możecie ją wreszcie kupić, przy okazji z naszym małym logiem na folii. Do tego też zachęcam.

No właśnie. Kwestia małego przecież napisu Uchem w Nutę i charakterystycznego uszka czyni z tego tekstu wyzwanie dużego formatu: w polskiej tradycji krytyki muzycznej i filmowej utarło się, że patronat oznacza z góry postawę czołobitną, wobec czego wszelkie recenzje u takiego źródła noszą z góry piętno niewiarygodności. Sytuację potęguje ocena, jaką ośmieliłem się wystawić.

sobota, 17 marca 2012

Natural Snow Buildings: Beyond The Veil

OCENA: 6
Kiedy słucham muzyki, zwłaszcza takiej jak 'Beyond the Veil', niemal zawsze łączę ją z jakimiś obrazami, ze wspomnieniami i wydarzeniami, których byłem świadkiem, ale niekoniecznie. Nie inaczej jest w tym przypadku. Z jednej strony czuć dotkliwą samotność. Taką, w której tykanie zegara w pustym mieszkaniu doprowadza do rozpaczy, a kapanie wody z kranu nie pozwala zasnąć. Taką, gdzie choć otoczeni tłumem, nie znajdujemy żadnego ukojenia, a wszelkie dźwięki docierają przytłumione, jak zza szyby okna w zimnej aluminiowej ramie. Ta płyta, tak jak zresztą cały dorobek Natural Snow Buildings, jest wręcz monumentalnie smutna. Czego jednak tak naprawdę możemy się spodziewać po kapeli utożsamianej z ambientem i dronami? Smutek towarzyszy tej parze chyba od zawsze...

poniedziałek, 12 marca 2012

Hotel Kosmos: Weird Polonia

OCENA: 5
Jakiś czas temu w czeluściach YouTube natrafiłem na film pt. Hołdys Kosmos - Nie płacz Ewka. Był to okres zamieszania wokół pana Zbigniewa Hołdysa, ale także czas, w którym zasłuchiwałem się w Hermetycznych miejscach publicznych oraz w Barykadach, które przedpremierowo zostały umieszczone na Facebooku zespołu Hotel Kosmos. Nie powinno więc być zaskoczeniem, że zamiast Hołdys Kosmos przeczytałem Hotel Kosmos, oraz że się zdziwiłem, iż ten toruński zespół w tak dużych ilościach coveruje piosenki Perfectu. Wszystko się oczywiście wyjaśniło, gdy załączyłem film, a na nim ukazał się Zbigniew H.

wtorek, 6 marca 2012

VNM: Etenszyn: Drimz Kamyn Tru

OCENA: 5.5
Rok temu: Generalnie jednak De Nekst Best nie przynosi żadnej rewolucji (i bardzo dobrze!); utwierdzając status quo w sprawie VNM-a: to wciąż - niezależnie czy na legalu, czy na nielegalu - jeden z lepszych raperów pomiędzy Odrą a Bugiem.

W tym roku jest już jednak inaczej, VNM stawia na rewolucję, opowiada w wywiadach że nikt z polskiej sceny go już nie inspiruje, oddał się Amerykanom, za parę lat będzie się go propsować i takie tam nudne przechwałki raperów. Nawet jeśli ma rację (pewnie ma), to i tak niewiele to zmienia, a cała recenzja ograniczy się do jednej grafiki. Gotowi?

piątek, 2 marca 2012

The Mars Volta: Noctourniquet

OCENA: 5
Dawno temu At The Drive-In zrobiło coś ze mną. Sprawiło, że polubiłem tych gości. Z tymi szopami na głowie, z jakimś ADHD, które słychać było w ich grze, w śpiewie, w tym jak się poruszają. Nie muszę chyba wyjaśniać dlaczego w pierwszym akapicie wspominam o At The Drive-In. Dobra, jeśli jakimś cudem czytasz recenzję takiego zespołu jak Mars Volta i nie znasz jego korzeni to napiszę - to są korzenie. Mars Volta jest w jakiejś mierze spadkobiercą niezwykle skromnego w dorobek, ale bardzo charakterystycznego At The Drive-In. 

niedziela, 12 lutego 2012

Afro Kolektyw: Piosenki po polsku

OCENA: 9.5
Narzekanie na kondycję dziedziny sztuki zwanej muzyką jest nudne jak ziemniaki, ale ciężko zacząć inaczej jakąkolwiek recenzję świetnej płyty, zwłaszcza jeśli w poszukiwaniu sensacji okołomuzycznej spoglądasz na okładkę książki Bogusława Kaczyńskiego i widzisz tytuł Dzikie orgie i dopiero towarzyszka wyprawy uświadamia Ci, że nie, nie orgie, a orchidee. (Teraz - dzięki, Aniu! - ta sama dziewczyna znalazła to. Nie rozumiem świata.)

Żyjemy w czasach, w których człowiekowi zainteresowanemu muzyką na poziomie innym niż czytelnictwo Teraz Rocka lub ślepe podążanie za zajawkami dziennikarzy Trójki pozostało jedynie picie do lustra bądź przeczesywanie Soundclouda w poszukiwaniu już nawet nie ognia, ale przynajmniej iskry. Że niby nie jest tak źle i można? Jasne, że można, ale słuchanie muzyki dzisiaj to walka nie z wiatrakami, a z kalkami, kserokopiami, kopiuj-wklejami i miałkością.

czwartek, 9 lutego 2012

Space Sugar: Space Sugar (EP)

OCENA: 5
Space Sugar jest trójmiejskim zespołem powstałym w ubiegłym roku. Członkowie grupy są bardzo ambitni, bo mimo, że dopiero kilkanaście dni temu ukazała się ich debiutancka EP-ka, to już planują zagraniczne koncerty. Mają też bardzo ciekawą notkę prasową z której oprócz takich oczywistych informacji jak krótka biografia czy skład zespołu, możemy się dowiedzieć jakie gatunki są podobno przez nich wykonywane. Lista jest długa, a na niej m.in shoegaze, cold wave, space rock, czy nieśmiertelne indie. Brzmi ciekawie, chociaż po przesłuchaniu materiału można z pewnością powiedzieć, że są to niestety tylko losowe "tagi". Z shoegaze ma to tyle wspólnego, co Smashing Pumpkins z ojcostwem tego gatunku. Zimną falę poczułem co najwyżej w czasie spaceru przy temperaturze minus dziesięć w Rio. Space występuje jedynie w nazwie zespołu, a indie to już chyba nawet nie trzeba tłumaczyć. Jednak mimo tych niezgodności nie można się zrażać. Dlatego ta recenzja pomimo tego posiada też rozwinięcie i zakończenie.

sobota, 4 lutego 2012

Cloud Nothings: Attack on Memory

OCENA: 7
Cloud Nothings jest świetnym przykładem na to, że podążanie głównym nurtem nie zawsze przynosi sukcesu i czasami warto się odwrócić i popłynąć pod prąd. Pierwsze dwie płyty tego zespołu z Cleveland były raczej standardowym indie-amerykańskim graniem z przydługą listą inspiracji ulubionymi zespołami z lat '90. Na debiucie bardziej lo-fi, na drugiej bardziej współcześnie, ale na tyle nijako, że w pamięci pozostał mi jedynie teledysk, na którym ludzie wkładają sobie warkocze do ust. Sam zespół też sobie to uświadomił i być może stąd tytuł najnowszego singla. Cloud Nothings byli bez wartej zapamiętania przeszłości, oraz bez perspektyw na przyszłość. Ale dzięki Attack on Memory na długo pozostaną w naszej pamięci, a przyszłe losy malują się w bardziej optymistycznych kolorach.

piątek, 27 stycznia 2012

2011: Loża VIP



Choć mylimy się rzadko, nie mamy dogmatu nieomylności; ba – nie mamy nawet aspiracji do takowego. Nasze podsumowania, szczególnie biorąc pod uwagę ilość pozycji rankingowych, nie są w stanie w pełni oddać danego roku w muzyce – oddają jedynie jego esencję. Jako miłośnicy sceny polskiej, jesteśmy jednak zobowiązani, by przybliżać Was do artystów i autorów zjawisk, których przyszło nam chwalić, także ich inspiracji. Stąd od tego roku nowa rubryka przy podsumowaniu, zwana roboczo Lożą VIP, w której subiektywnie wybrani bohaterowie sceny polskiej danego roku przybliżą Wam trzy płyty, o których ich zdaniem warto wspomnieć. W roku 2011 nie wyobrażaliśmy sobie, by w Loży nie wypowiedzieli się Iza Lach i Mariusz Maurycy (Wytwórnia Krajowa); czyli osoby mocno zamieszane w najlepsze płyty 2011 roku. Stawkę uzupełnia Stefan Nowakowski (Jazzpospolita) - jeden z współwystępujących podczas najlepszego koncertu ubiegłego roku. Już, już kończę – malkontentów jednak z góry uprzedzam: nasi goście *NIE ZNALI* wyników podsumowań przed przystąpieniem do ankiety i wyrażeniu na nią zgody. Pozdrawiam i oddaję głos. [Yeti]

wtorek, 24 stycznia 2012

10 najlepszych płyt 2011: świat



Styczeń wciąż na kalendarzu, a my już dzisiaj kończymy część zasadniczą podsumowywania 2011 roku. Zasadniczą, bo czeka na Was jeszcze niespodzianka. Oczywiście nie możemy jej wyjawić, ale nie martwcie się, bo jeszcze w tym tygodniu zostanie ona ujawniona. By ukrócić czas oczekiwania, zapraszamy do lektury podsumowującej zagraniczne płyty. Pozycji standardowo czternaście, teksty dłuższe, teksty krótsze, ale po ich przeczytaniu niespodzianka będzie coraz bliżej. [SimonS]

sobota, 21 stycznia 2012

10 najlepszych płyt 2011: Polska



Jeśli to całe pieprzenie o plagach egipskich latach chudych, latach tłustych i innych tam dziwactwach ma w sobie coś z prawdy, to przyszło nam żyć w urodzajnych muzycznie czasach. Przynajmniej na gruncie polskim. Rok 2011 obrodził nad Wisłą w produkty tak dobrej jakości, że aż zastanawiałem się przez moment nad wydłużeniem redakcyjnej listy do 20 pozycji. Ostatecznie wybraliśmy jednak stały system 10+4, zaś po resztę odsyłamy do list indywidualnych. Szczególnie tej naczelnego. Znaczy mojej. [Yeti]

niedziela, 15 stycznia 2012

10 najlepszych singli 2011: świat



Co rok, to gorszy, ale i – co rok, to więcej singli zagranicznych poznaję. A że w tym wyjątkowym przypadku ilość przekłada się na jakość, dziś jedziemy z raczej – jeśli ktoś czyta nas regularnie, a wierzymy, że ktoś na pewno – niezaskakującą, ale moją ulubioną częścią podsumowania. [Piąty Bitels]

piątek, 13 stycznia 2012

10 najlepszych singli 2011: Polska



Mamy tak: mamy polskie single, to jest mój konik, ja tu będę rządził, dzielił, wykonywał. Naczytacie się dzisiaj mnie, ustalmy, będziecie rzygać mną, ustalmy, a potem nagle i bezboleśnie oddam więcej pola w kolejnych odcinkach kolegom. Nie da się zacząć lepiej podsumowania roku 2011 od zestawienia polskich kawałków; po prostu nie da się, bo i to polska muzyka jest tym, co cieszyło w nim najbardziej. Z radością, po długim oczekiwaniu, przedłużonych deadline'ach i mobilizowaniu się wzajemnie, przedstawiamy Wam pierwszy epizod najlepszego w historii tego bloga podsumowania, ze śliczną grafiką, chyba niezłymi tekstami i -- przede wszystkim -- godzinami znakomitej muzyki. Jesteśmy dobre gracze, stwierdzam. [Yeti]