sobota, 26 listopada 2011

Kaseciarz: Surfin' Małopolska

OCENA: 6.5
Lubicie King of the Beach? Marzycie o tym, żeby spędzać wakacje nad Bałtykiem, mając w słuchawkach polski surf rock? Wasze marzenia właśnie zostały zrealizowane, a o przyszłorocznym letnim urlopie będziecie myśleć coraz częściej. Chociaż tytuł Surfin' Małopolska brzmi równie abstrakcyjnie co Surfin' Czech Republic czy Surfin' Switzerland, to naprawdę czuć tu ten nadmorski klimat. Materiał został nagrany praktycznie za darmo. Darmowe były programy rejestrujące, instrumenty, oraz studio. Stąd też Kaseciarz określa gatunek przez siebie grany swojską nazwą dziadostwo rock.

Początek płyty to siedem krótkich, szybkich i zadziornych utworów. Trwają niespełna 2-3 minuty i w pełni oddają klimat surfingu, wielkich fal i wakacyjnej atmosfery. Nagle z Warszawy przenosisz się do Warsaw z stanie Indiana (tak, istnieje takie miasto, w hrabstwie Kosciuszko.) Może Warsaw też nie leży nad wielką wodą, ale to w końcu Ameryka i wiadomo o co chodzi. Jest też Ciechocinek i nagle sobie uświadamiasz, jakby to fajnie było, gdyby to uzdrowisko było kojarzone z taką melodią, a nie z: w Ciechocinku, w Ciechocinku, wtedy właśnie zrozumiałem. Z tego klimatu wyłamuje się Sputnik spod indeksu piątego. Jest to utwór powolny, spokojny, trochę ambientowy  i  zdecydowanie powinien zostać umieszczony w drugiej części płyty.

Bo z pozostałymi trzema utworami mam problem, ponieważ zupełnie się wyłamują od tego co mogliśmy usłyszeć na początku. W tej części piosenki trwają od 4 aż do 8 minut i jeśli jestem sobie wstanie wyobrazić jak w listopadzie wygląda Bałtyk, to wygląda tak, jak brzmią te piosenki. Nerwowo, mrocznie i chłodno. Cały materiał jest instrumentalny i tylko w Potomkowie RAdo możemy usłyszeć głos. Nie jest to wokal, lecz jakby fragment jakieś audycji. Astronomicznej? Powieści fantasy? Chyba to drugie. Skojarzenie może być tylko jedno, brzmi to jak Piotrek Ścianki. Ten sam poziom abstrakcji. Płytę zamyka Black Sedan. Osiem minut noise'owo-garażowego grania, które w dobrym stylu wieńczy całość.

Tak jak już wspominałem, cały materiał ma dwa różne oblicza i na miejscu autora podzieliłbym go na oddzielne wydawnictwa. Pierwsze, surf rockowe powinno umilać nam okres wakacyjny. Drugie, te cięższe, ambientowo-noisowe pomóc zrozumieć to co natura wyprawia w okresie jesienno-zimowym. Lecz to, że są połączone nie wpływa negatywnie na ocenę. Podzielić możemy sobie sami, a tak w jednym czasie możemy dostrzec jaki Kaseciarz ma potencjał i jak dobrze odnajduje się w zupełnie różnych klimatach.


Surfin' Małopolska w całości do odsłuchania na bandcamp.com:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.