Grzegorz Turnau zawsze wkurwiał. Będąc idolem wszystkich "uduchowionych" nastolatek i tych starszych kobiet na poziomie "uduchowionych" nastolatek, nie można oczekiwać, że będzie się postrzeganym inaczej. Był więc czas (dalej jest?), że płyta pana Grzesia była obowiązkowym, obok książek Paolo Coelho, prezentem dla każdej wrażliwej dziewczynki w wieku do lat 14 i tych bardzo wrażliwych w wyższym przedziale wiekowym. Słowem: zawsze było słabo.
Ale, ale ale - i tu zaczyna się historia. Jesteśmy blogiem muzycznym i bardzo na tym cierpimy: tj. czasem trzeba przyznać artyście, do którego pała się szczerą niechęcią (kto też, przybijam piątki), że nagrał coś dobrego. Jest to chyba nawet smutniejsze od przyznawania, że ulubiony artysta nas zawiódł - powiedzieć no, tym razem się nie udało jest znacznie łatwiej niż no niestety, to Ci wyszło.
No ale mniejsza - to tylko moje problemy "o podłożu psychologicznym". Do rzeczy więc: płyta Grzegorza Turnaua to płyta dobra melodycznie (kurdeeeee, POWIEDZIAAAEM TO!), po prostu. Nie wiem czy to talent muzyczny, nie wiem kto mu to pisze i nie chcę wiedzieć, bo nie lubię w takich rejonach muzyki dowiadywać się takich rzeczy (szok jak wtedy, gdy po raz pierwszy skumałem, że autorem tekstu Stanu pogody jest Jacek Cygan - bardzo nie polecam). TAK, TO BARDZO DOBRA PŁYTA - i tyle, i kończę, bo nie chcę pisać o tym więcej. POLECAM - o kurde, jednak napisałem.
Zajmijmy teraz sprawą, która się toczy od lat. Debilne teksty: mógłbym wymieniać wersy, ale musiałbym czytać wszystkie liryki z płyty. Dosłownie wszystkie, tutaj sroga zima / mróz mocno trzyma / sił człowiek ni ma / murgać oczyma a to i tak jeden z bardziej udanych momentów. Czego jednak się spodziewać od autora tekstów do płyt Czesława Śpiewa? "Zabłocki, i hate you very much" - jak mawia się do złych poetów. Do całości dochodzi jeszcze fatalny głos Turnaua, który brzmi jak stereotypowy wujek, grający na pianinie tuż po jajecznicy na śniadanie a przed przedobiadowym jajkiem na miękko. (Nie, nie idę w tę stronę celowo, ale skoro już jestem - tak, Turnau nie ma jaj.) Ma fatalny, przygłupi target, który zawsze wzruszy się przy pieśniach o gwiazdach, pogodzie i innych tego typu ważnych problemach społecznych.
Nie lubię tej płyty tak bardzo, że nie mam porównania - bo nienawidzę uznawać, że jakieś przygłupie, przygłuche dziewczynki mają rację i ich uduchowiony wujaszek od między ciszą a ciszą to dobry twórca jest. No ale muszę, PRZEPRASZAM SIEBIE.