poniedziałek, 12 marca 2012

Hotel Kosmos: Weird Polonia

OCENA: 5
Jakiś czas temu w czeluściach YouTube natrafiłem na film pt. Hołdys Kosmos - Nie płacz Ewka. Był to okres zamieszania wokół pana Zbigniewa Hołdysa, ale także czas, w którym zasłuchiwałem się w Hermetycznych miejscach publicznych oraz w Barykadach, które przedpremierowo zostały umieszczone na Facebooku zespołu Hotel Kosmos. Nie powinno więc być zaskoczeniem, że zamiast Hołdys Kosmos przeczytałem Hotel Kosmos, oraz że się zdziwiłem, iż ten toruński zespół w tak dużych ilościach coveruje piosenki Perfectu. Wszystko się oczywiście wyjaśniło, gdy załączyłem film, a na nim ukazał się Zbigniew H.

Więc jak widać, dwie pierwsze poznane piosenki z Weird Polonia zrobiły na mnie na tyle dobre wrażenie, że zacząłem widzieć zespół, tam gdzie go nie było. Oczekiwania wzrosły i chociaż coraz rzadziej mi się to zdarza, rozpocząłem odliczanie dni do premiery płyty. Balon oczekiwań został napompowany, ale niestety pękł jak polska reprezentacja piłkarska na każdym dużym turnieju. Słychać, że muzycy umieją grać na swoich instrumentach, że wokaliście nieobca jest umiejętność śpiewania, a nawet co niektóre fragmenty tekstu można uznać za interesujące. Jednak połączenie tych składników nie tworzy drużyny. FC Barcelona może nas wynudzić wymianą kilkudziesięciu podań, ale zazwyczaj po ostatnim podaniu strzela bramkę. Hotel Kosmos zanudza nas przydługimi riffami, by utracić piłkę na rzecz kolejnej piosenki, która powtarza czynności poprzedniej. Ten cykl powtarza się przez dziesięć utworów, trwających łącznie aż 56 minut. Można by był to skrócić do 40 i wszystkim by to wyszło na dobre. Obecnie ten materiał brzmi jakby był koncertowym, a nie studyjnym. Wiadomo, chyba każdy lubi, gdy na żywo zespół zaskakuje nas czymś nowym. Gdy rozbudowuje swoje kompozycje, udowadnia swoje umiejętność. Tylko czym Torunianie mogą nas zaskoczyć, gdy odsłonili już wszystkie karty? Przecież z siedmiominutowego molocha nie stworzą dziesięciominutowego. To byłby masochizm dla obu stron. Już obecnie warstwa tekstowa stanowi jedynie od 30% do 60% długości utworu, przez co po kilkudziesięciu sekundach milczenia tracę wątek. Próbowałem się skupić na teksach, czy są ciekawe, mają sens i czy nie są grafomańskie. Jednak okazuje się, że żeby się tego dowiedzieć, trzeba przeczytać je w książeczce dołączonej do płyty. Lecz takowej nie posiadam.

W przypadku Weird Polonia stwierdzenie "przerost formy nad treścią" pasuje idealnie. Ta płyta mogła się składać ze szczupłych i pewnych siebie piosenek z rockową zadziornością, a otrzymaliśmy otyłe, zblazowane i nie mające pomysłu na siebie utworzyska. Oczywiście są tu też niezłe piosenki. Dwie przedpremierowe o których pisałem na wstępie czy też Kolonizacja i Strzeż się pociągu, w przypadku których warto zauważyć, że są tymi najkrótszymi na płycie. Zresztą, singlowa wersja Hermetycznych miejsc publicznych jest skrócona i bardzo na tym zyskuje. Nie można było tak na całej płycie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.