Nie no, naprawdę, odzyskuję wiarę w sens prowadzenia tego bloga. Otóż, proszę państwa, mamy czytelnika! Mało tego, owy (z tego co mi wiadomo) pan przeprowadza proces myślowy, co - przyznam, bywa rzadkością nawet wśród najaktywniejszych członków redakcji naszego bloga.
Mamy wrażenie, że czytelnik ten jest niczym Jurij Gagarin - sam jak palec, jedyny w swoim rodzaju, więc pielęgnować się staramy. I oto okazało się, że ten facet ma coś do powiedzenia i, co lepsze, tematem wypowiedzi tej jest... muzyka (fanfary!). W związku z tym, po otrzymaniu od naszego Jedynego Czytelnika takiego oto tekstu i stosownej kwoty, zdecydowaliśmy się go zamieścić.
W tym miejscu powinienem życzyć miłej lektury, ale byłaby to swego rodzaju bezczelność wobec Jedynego Czytelnika. A więc po prostu masz swój tekst i ciesz michę, chłopie.
Ladies and Gentlemen, prezentuję najwybitniejszy zespół ostatnich dziesięcioleci w Polsce. Tak, dobrze myślicie, jest to fantastyczna i wyidealizowana Coma, co z miasta Łodzi pochodzi, wraz ze swoim charyzmatycznym liderem, Piotrem Roguckim, obdarzonym niepowtarzalnymi warunkami głosowymi. Należy także nadmienić słowo o tekstach w/w zespołu. Są one przesiąknięte głębią i zawierają w swojej metaforyce ogrom treści, które pozwalają słuchaczowi spojrzeć na świat, w lepszy, nie poznany wcześniej sposób. Ha, chcielibyście żeby tak było, no ale nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Prawda jest zupełnie inna. Łódzki kwintet, powstał blisko dekadę lat temu i wegetował sobie spokojnie jako jeden z wielu polskich muzycznych zespołów. Niestety lub stety, zależy od punktu widzenia, na początku był Chaos, a później nastał last.fm i różnorakie Eski Rock i to za sprawą tychże mediów, łodzianie zaczeli zyskiwać na popularności, szczególnie wśród tzw. pokolenia indie. Rzecz jasna nic nie ujmuję muzykom zespołu, który wcześniej miał się zwać Voo Doo Art, grać potrafią, w miarę im to wychodzi, lecz na litość Allacha, nie róbmy z nich artystów na miarę narodowej kapeli rockowej pod szyldem „jedyny słuszny rock z Polski” Czytając w różnych recenzjach o głębokim przesłaniu zawartych w tekstach Comy, zastanawiam się czy autorzy słuchali wcześniej takich zespołów jak Republika, Aya RL, Siekiera, gdzie i owszem, w tekstach można było odkryć głębszy sens. W jednym z najbardziej znanych utworów pt. „Spadam” Jego Ekscelencja Piotr Rogucki wyśpiewuje wersy o śnie, śmierci i spadaniu. Of korz, wpisuje sie to idealnie w mentalność młodzieżowego emo pokolenia, które bardzo chętnie chłonie takie teksty, doszukując się w nich mistyczności(true fani), lub po prostu podoba im się styl wypracowany przez Roguckiego and co.(mniejszość). Jak dla mnie, frontman z ekipą idealnie trafili z nazwą, przynajmniej w moje gusta, gdyż jak wiadomo, Coma to po angielsku śpiączka, a właśnie to uczucie ogarnia mnie po odsłuchaniu paru kawałków z płyty, gdyż są po prostu wtórne, i nawet wycie...excuse moi, anielski wokal Piotra R. nie jest w stanie zmienić tegoż stanu rzeczy. W zasadzie to nawet trudno mi określić, co chce przekazać Rogucki, ponoć mają być polskim Led Zeppelin, toteż próbowałem doszukać się odniesień w piosenkach Comy do legendarnej grupy prosto ze Zjednoczonego Kingdoma, ale ani P. Rogucki nie będzie Robertem Plantem, ani „Zero osiem wojna” nie będzie „The Lemon Song”. Owszem, mogę się nie znać, być może nie jestem wystarczająco otwarty na piękno które prezentuje zespół Coma, ale tak jak jest powiedzenie iż”wyjątek potwierdza regułę” tak dla mnie w/w band jest wyjątkiem tyczącym się łódzkich zespołów, które w większości grają bardzo dobrą muzykę, że wystarczy wspomnieć o CKOD, NOT, czy Psychocukrze. Tytułem zakończenia chciałbym zadać pytanie. Quo Vadis Como i Quo Vadis słuchacze Boskiego Piotra?
Mamy wrażenie, że czytelnik ten jest niczym Jurij Gagarin - sam jak palec, jedyny w swoim rodzaju, więc pielęgnować się staramy. I oto okazało się, że ten facet ma coś do powiedzenia i, co lepsze, tematem wypowiedzi tej jest... muzyka (fanfary!). W związku z tym, po otrzymaniu od naszego Jedynego Czytelnika takiego oto tekstu i stosownej kwoty, zdecydowaliśmy się go zamieścić.
W tym miejscu powinienem życzyć miłej lektury, ale byłaby to swego rodzaju bezczelność wobec Jedynego Czytelnika. A więc po prostu masz swój tekst i ciesz michę, chłopie.
Ladies and Gentlemen, prezentuję najwybitniejszy zespół ostatnich dziesięcioleci w Polsce. Tak, dobrze myślicie, jest to fantastyczna i wyidealizowana Coma, co z miasta Łodzi pochodzi, wraz ze swoim charyzmatycznym liderem, Piotrem Roguckim, obdarzonym niepowtarzalnymi warunkami głosowymi. Należy także nadmienić słowo o tekstach w/w zespołu. Są one przesiąknięte głębią i zawierają w swojej metaforyce ogrom treści, które pozwalają słuchaczowi spojrzeć na świat, w lepszy, nie poznany wcześniej sposób. Ha, chcielibyście żeby tak było, no ale nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością. Prawda jest zupełnie inna. Łódzki kwintet, powstał blisko dekadę lat temu i wegetował sobie spokojnie jako jeden z wielu polskich muzycznych zespołów. Niestety lub stety, zależy od punktu widzenia, na początku był Chaos, a później nastał last.fm i różnorakie Eski Rock i to za sprawą tychże mediów, łodzianie zaczeli zyskiwać na popularności, szczególnie wśród tzw. pokolenia indie. Rzecz jasna nic nie ujmuję muzykom zespołu, który wcześniej miał się zwać Voo Doo Art, grać potrafią, w miarę im to wychodzi, lecz na litość Allacha, nie róbmy z nich artystów na miarę narodowej kapeli rockowej pod szyldem „jedyny słuszny rock z Polski” Czytając w różnych recenzjach o głębokim przesłaniu zawartych w tekstach Comy, zastanawiam się czy autorzy słuchali wcześniej takich zespołów jak Republika, Aya RL, Siekiera, gdzie i owszem, w tekstach można było odkryć głębszy sens. W jednym z najbardziej znanych utworów pt. „Spadam” Jego Ekscelencja Piotr Rogucki wyśpiewuje wersy o śnie, śmierci i spadaniu. Of korz, wpisuje sie to idealnie w mentalność młodzieżowego emo pokolenia, które bardzo chętnie chłonie takie teksty, doszukując się w nich mistyczności(true fani), lub po prostu podoba im się styl wypracowany przez Roguckiego and co.(mniejszość). Jak dla mnie, frontman z ekipą idealnie trafili z nazwą, przynajmniej w moje gusta, gdyż jak wiadomo, Coma to po angielsku śpiączka, a właśnie to uczucie ogarnia mnie po odsłuchaniu paru kawałków z płyty, gdyż są po prostu wtórne, i nawet wycie...excuse moi, anielski wokal Piotra R. nie jest w stanie zmienić tegoż stanu rzeczy. W zasadzie to nawet trudno mi określić, co chce przekazać Rogucki, ponoć mają być polskim Led Zeppelin, toteż próbowałem doszukać się odniesień w piosenkach Comy do legendarnej grupy prosto ze Zjednoczonego Kingdoma, ale ani P. Rogucki nie będzie Robertem Plantem, ani „Zero osiem wojna” nie będzie „The Lemon Song”. Owszem, mogę się nie znać, być może nie jestem wystarczająco otwarty na piękno które prezentuje zespół Coma, ale tak jak jest powiedzenie iż”wyjątek potwierdza regułę” tak dla mnie w/w band jest wyjątkiem tyczącym się łódzkich zespołów, które w większości grają bardzo dobrą muzykę, że wystarczy wspomnieć o CKOD, NOT, czy Psychocukrze. Tytułem zakończenia chciałbym zadać pytanie. Quo Vadis Como i Quo Vadis słuchacze Boskiego Piotra?
Powyższy tekst przedstawia opinię wyłącznie Czytelnika, a nie redakcji, chociaż ta się z powyższym tekstem zgadza.
Uroczyście oświadczam, że Jedyny Czytelnik nie jest jedyny. Inny Czytelnik.
OdpowiedzUsuńNie jestem dzieckiem Emo, a Comy słucham... Wiadomo płyta Hipertrofia to gmiot z kilkoma fajnymi kawałkami, natomiast piosenka "Spadam" nie jest ich najlepszą piosenką, a co z "Leszek Żukowski", "Wola Istnienia","Lśnienie". Nie rozumiem, dlaczego przytaczasz tutaj recenzje "specjalistów" z Eski i innych podrzędnych stacji radiowych.
OdpowiedzUsuńPierwszy z Anonimów: Miło nam, zapraszamy do pisania pod konkretnym nickiem, będzie milej. ;P
OdpowiedzUsuńDrugi: Nikt nie nazywa Cię dzieckiem emo. Nasz czytelnik jedynie zwraca uwagę, że teksty Comy często przypominają te pisane przez pokolenie emo, w czym tkwi sporo prawdy. A Czytelnik zapewne przytacza odpowiednie opinie, by pokazać "kto za nimi stoi". ;) Typowy zabieg.
Chociaż to tylko moje domysły - ja tego nie pisałem, tak jednak owy tekst interpretuję. ;)