sobota, 9 maja 2009

NOT - Koncert (?!)


Po pierwsze, właśnie powinienem pisać prezentację z polskiego, ale to szczegół.

Po drugie, zaczynam się wstydzić, że jestem szczecińskim nastolatkiem. Czemu? Ponieważ szczeciński nastolatek kojarzy się z Comą, happysadem, zgrają emo i pseudo - metali.

Po trzecie, wstydzę się, że w Szczecinie istnieje taki klub jak Kontrasty. Wiele złego nasłuchałem się o tym miejscu, ale zaryzykowałem, żeby zobaczyć na żywo zespół NOT. Teraz już wiem, czemu byłem tam po raz pierwszy i mam nadzieję, że byłem tam też po raz ostatni. Oczywiście klub może sobie istnieć, bo gdzieś te emo i pseudo - metale muszą spędzać wolny czas, chociaż z drugiej strony, może to jest wylęgarnia tych złych ludzi? Ale na pewno dobre zespoły powinny omijać to miejsce z daleka.

Najpierw odbyły się eliminację do festiwalu Łódźstock. W komisji był Kuba Wandachowicz oraz Andrzej Sieczkowski, perkusista L.Stadt. Być może jeszcze ktoś był w komisji, ale to nie ważne. W ogóle całe eliminacje do Łódźstock są nie ważne, bo stały na tak słabym poziomie, że pan Wandachowicz wypalił pół paczki papierosów, a jak nie miał ochoty na palenie, to musiał wyjść na zewnątrz odetchnąć świeżym powietrzem. Pan Sieczkowski siedział z miną pod tytułem "Co ja do cholery tutaj robię?!". No ale oczywiście szczecińskiej młodzieży, dla której Piotr Rogucki jest półbogiem, parodie takich zespołów jak Europe, Nightwish czy Soundgarden się bardzo podobały.

Gwiazdą wieczoru miał być łódzki zespół NOT. Cały kapela, oprócz Wandachowicza, który był w jury, specjalnie przyjechała do Szczecina na darmowy koncert, żeby pomóc w promowaniu młodych polskich artystów. Eliminacje do Łódźstock odbywały się w całej Polsce, a gwiazdami wieczoru miały być znane łódzkie kapele (np. właśnie NOT, CKOD, Psychocukier, czy L.Stadt). Niestety zespołowi nie wyszło to na dobre, bo zostali potraktowani, jak jacyś debiutanci, a może i gorzej? Bo jak można nazwać koncert, na którym 4 osoby orientują się, czym jest NOT, a w tym tylko dwie śpiewają z zespołem? (Nieskromnie powiem, że to byłem ja z kolegą). Zagranicą takie zespoły jak są nazywane Supergrupami, ponieważ takie projekty tworzą członkowie innych znanych zespołów. Grupę tworzy Robert Tuta z Agressivy 69, oraz Kuba Wandachowicz i Marcin Kowalski z Cool Kids of Death. Zespół na pewno jest mniej znany od Agressivy czy CKOD, więc nie uwierzę, że w Szczecinie zna ten band tylko z 10 osób. Na pewno problemem było miejsce koncertu, bo to nie miejsce dla takiego wykonawcy. Ale chłopacy się nie przejęli i postanowili, że zagrają cały koncert. Do koncertu przygotowywali się około 20 minut, żeby po 30 minutach grania zostać poinformowanym, że muszą kończyć, ponieważ klub o 22 organizuję imprezę "Śmierć Dyskotece". To ja proponuję "Śmierć Kontrastom". Można pogratulować Kontrastom, że się trzymają terminów i nie mają opóźnień, tym bardziej, jak koncertem są zainteresowane 4 osoby, a z tyłu sztuczny tłum robi 10 osób. Przy stołach siedziało może jeszcze z 20 osób, ale im oczywiście już się nie chciało ruszyć pod scenę. Tylko pytanie, po co do Szczecina przyjeżdżał NOT, jeśli został tak potraktowany? Miał być gwiazdą, która przyciągnie ludzi na eliminacje festiwalu a okazało się, że skończyło się to wielką porażką. Tu wina na pewno jest organizatorów, bo jeżeli wiedzieli, że Kontrasty nie są miejscem dla takiego zespołu jak NOT, to po co ich tu zapraszali? Dla zespołu wielki szacunek za koncert, nie przejęli się tym, że gdy rozpoczynali grać połowa klubu opustoszała, grali dalej swoje. Niestety potem spotkała ich kolejna przykrość, którą okazało się przerwanie koncertu. Tylko niech się potem nikt nie dziwi, że do Szczecina nie chcą przyjeżdżać żadne dobre zespołu, bo jak już przyjeżdżają, to są potraktowane tak jak wczoraj. Pewnie NOT już do Szczecina nigdy nie wpadnie, a nie zdziwił bym się, gdyby Szczecin omijały wielkim łukiem także CKOD oraz Agressiva 69. Ale kogo by to w Szczecinie obchodziło? Przecież Coma do nas wpada co 3 miesiące...

Po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że w Szczecinie nie ma miejsc na dobre koncerty. Jeżeli klub jest odpowiednio duży, to w są tam nieodpowiednie osoby, które nie słuchają akurat takiej muzyki, a jeżeli jest dobra atmosfera i ludzie, którym muzyka by się spodobała, to klub jest za mały, a przed sceną stoją stropy podtrzymujące kamienice. Niestety pewnie prędko to się nie zmieni...

PS.

Po Czwarte, współczuje prawdziwym metalom, bo naprawdę pseudo-metale przynoszą wam wstyd. Stanie taki przed sceną, przez 2 piosenki stoi ze zdziwioną miną, aż dochodzi do wniosku, że może by pomachał swoimi przetłuszczonymi włosami. No to wpycha się pod barierki i zaczyna machać to głową. A resztę klubu ogarnia śmiech. No kto widział, żeby przy art rockowym zespole machać głową? Ale oni pewnie nawet na Feel tak samo się zachowują, na dyskotekach też, pewnie jego polonez na studniówce będzie też tak samo wyglądał.


3 komentarze:

  1. Dziś prawdziwych metali już nie ma
    bo czy warto głupio głową tłuc?
    Obroża, glany i solo Kill'ema
    zamiast siarki co rwała się z płuc...

    OdpowiedzUsuń
  2. szczeciński nastolatku, nie przejmuj się aż tak, bo zespół not pewnie się spodziewał podobnej frekwencji (zwłaszcza, jak zobaczył publiczność). a kontrasty niech sobie będą, to taka ostoja stylu lat 90., trochę śmieszna, trochę straszna, ale każdemu jego porno, jak to mówią.
    no i nie 4 osoby, halo, ja naliczyłam 8 ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym dwóch członków jury. ;) No osób pod sceną było więcej, może nawet z 12, ale połowa o Nocie słyszała po raz pierwszy i pewnie się przy każdym zespole tak samo bawią. Oczywiście im tego nie zabraniam, niech się bawią. Tylko po prostu mi przykro, że tak mało prawdziwych słuchaczy NOT-u pojawiło się na koncercie. ;)

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.