czwartek, 17 marca 2011

Plum: Hoax

Napisałem niedawno, że takiej muzyki jest coraz mniej. Pomyłki nie są niczym miłym, ale w tym wypadku cieszę się, że moje ponure wieszczenia o końcu muzyki z przytupem nie stają się rzeczywistością. Oczywiście wiadomo, że w gitarowej muzyce pływa mnóstwo gówna i szukając czegoś fajnego można się zatopić po uszy w jakimś nic nie znaczącym i pozostawiającym niesmak szlamie. Dlatego też z nieskrywaną przyjemnością ośmielam się przedstawić płytę Hoax.



Plum grają już od ponad 10 lat i jakoś tak się przewijali po tej naszej scenie muzycznej docenieni, ale mimo wszystko nieznani. A ostatnia płyta Plum to moc! Jest w niej zimne, stalowe brzmienie Shellac, grunge'owe zawodzenie gitar, ciepły czasami melodyjny wokal i przede wszystkim: dobre, naprawdę dobre melodie. Jak dobre? Czy macie czasem wrażenie - słuchając czegoś - że po jakimś dźwięku, mostku, hooku, powinien znaleźć się ten właśnie dźwięk, który najpierw pojawił się w głowie i ten dźwięk właśnie się pojawia? Cóż, ktoś mógłby powiedzieć - ależ to wtórne i przewidywalne! Otóż nie prawda. Panie i panowie, tak się dzieje, kiedy muzycy potrafią wejść nam do głowy i zrealizować coś po za nią w taki sposób, że wydaje się nam to całkowicie naturalne. Dodatkowo Plum robią to w bardzo wdzięczny sposób, zmieniając tempo, czy wydłużając takty. Dzieje się tak np. w utworze It's a Must gdzie gitara przywodząca na myśl dokonania ekip z Seattle z począku lat 90, wykonuje coś na kształt zapętlonego mostka. A wiadomo mostek występuje raz na jakiś czas, a nie raz po razie. I cały kawałek, pozbawiony wokalu, jest wielkim zapętlonym mostkiem. Łączy psychodeliczny Thread, który jest wyrecytowany z zajebiście amerykańską manierą w głosie - w tym przypadku jak ulał wpasowaną w kontekst oraz ciepłe w brzmieniu strasznie melodyjne Touch, przywodzące na myśl coś z amerykańskiego indie: Pavement albo Built to Spill. Kolejny kawałek You Know Buddy w podobnej konwencji, jednak tutaj klimat zdaje się lekko ochładzać. Mocny przytup za to gwarantuje Retarded Queen. Gitarowy jazgot wspomagany przez głośny bas i mocarną stopę perkusji będzie robił furorę na koncertach. Wspomniany Shellac objawia się w numerze Beast, a nad wszystkim unosi się duch Sonic Youth. Szanownych czytelników jednak chciałem uspokoić - Plum nie zrzynają bezmyślnie od naszych amerykańskich idoli. Filtrują to wszystko i mieszają z naszą ułańską, swojską fantazją!

W rezultacie otrzymujemy coś, co można sklasyfikować w jeden sposób: jest to dobra, a nawet bardzo dobra muzyka, z wpadającymi w ucho nutami. Przy piosenkach tych noga sama przytupuje, a czasami nawet po karku przebiegnie dreszcz zachwytu. Najfajniesza rzecz jaka nam się przytrafiła na naszym podwórku. A i nie tylko.

3 komentarze:

  1. Będzie recenzja płyty Nerwowych wakacji??

    OdpowiedzUsuń
  2. Szybciej niż się spodziewasz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bardzo bardzo dobra płyta! Na koncertach te kawałki mogą siać zniszczenie

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.