środa, 25 kwietnia 2012

Sigur Rós: Valtari

OCENA: 6
Mam zbyt mało „wiedzy z książek i mądrości od ludzi” (chyba tak to szło w aforyzmach Bułatowicza), żeby dyskutować: dlaczego podoba nam się to, co nam się podoba oraz: ile w ocenie płyty jest „bagażu emocjonalnego”, ile „kontekstu historycznego”, a na ile lubimy coś „po prostu”. I nie będę nawet próbował, ale...

Myślenie o tym włącza się nie bez powodu: kłopotliwe jest ocenianie marek z jednej strony (słusznie) uznanych, z drugiej – „grających swoje”, tj. takich, o których raczej nie mówi się: „Nie tego się spodziewałem” (naświetlę: singer/songwriterzy mają płytoteki bogate w albumy na tyle podobne, że laicy – do których się zaliczam – nie potrafią wyjaśnić, skąd różnice w ocenie, itd.). Nadążacie? (Nie pisałem pół roku = pewnie nie.)

Do rzeczy: nowe Sigur Rós to Sigur Rós grające Sigur Rós dla fanów Sigur Rós (i było to pewne przed przesłuchaniem, naturalnie). Ale: Valtari – przy całym „byciu starym Sigur Rós” – nie sposób zestawić z… Nie, inaczej. Podczas gdy Ágætis byrjun jest reakcją: „2001: Odyseję kosmiczną” na pytanie: „Co oglądasz?”, odpowiedź na to samo pytanie w przypadku Valtari to: „Jakiś film o kosmosie”. Czyli: są albumy, których słuchasz czując, z czym masz do czynienia („uczestnictwo w czymś wielkim”, etc.). I jest Valtari. Albo jeszcze raz, mniej chaotycznie:

Chociaż nie, bo nie ma o czym. Nikt nie zacznie „przygody” z SR od tego albumu (sugeruję od filmu Heima – ciarki na karku / chronologicznie – łzy w uszach), a ci, którzy zespół znają – znają go właśnie takim. Więc to recenzja dla nikogo. Nie ma tej recenzji. Asdasdqwerty. „Ani słowa o muzyce tutaj, nie rozumiem”. O czym to ja? Wdzięczny album.

Islandia to jedno z najpiękniejszych miejsc świata. Jak bardzo podziwiam osoby, które za pisanie o Sigur Rós w 2012 dostają wierszówki. Post scriptum sześć – tak: spokojnie można słuchać, bo: nie, nie jest to solowy Jónsi.

1 komentarz:

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.