poniedziałek, 22 października 2012

Godspeed You! Black Emperor: Allelujah! Don't Bend! Ascend!

OCENA: 8.5
Nie jestem w stanie ocenić wydarzeń, które miały swój początek na początku lat 90 ubiegłego wieku. Kwestia wieku i braku wiedzy. Należy sobie jednak uświadomić pewne rzeczy. To co może się wydawać całkowicie irracjonalne, coś co według współczesnych nam obserwatorów i publicystów nie ma prawa się wydarzyć, jest tak realne jak kryzys ekonomiczny. 

Wydarzenia Bałkańskiego Kotła nie są niczym odległym w czasie. Tereny byłej Jugosławii to miejsce pełne skrajności i antagonizmów, dzikie i nieokiełznane. I pozostało takie do dziś. Kto nie wierzy, niech wybierze się w podróż po Serbii lub Bośni, krainie brodatych panów, gdzie krzywe spojrzenie może zakończyć się w różny nieciekawy  sposób. To co się działo w Srebrenicy i wydarzenia, które były tego przyczyną, działy się nie tak dawno, tu w naszej Europie, nowoczesnej i pokojowej. Gdzie wojska ONZ bezradnie spoglądały na czystki dokonywane po jednej i po drugiej stronie konfliktu. W naszej Europie, po której dzisiaj możemy się poruszać bez ograniczeń, w Europie tolerancji i akceptacji. Według różnych szacunków zostało zabitych wtedy od 2 do 8 tysięcy ludzi. Dla jednych jest to akt zemsty, dla innych niczym nieuzasadnione ludobójstwo. To było zaledwie 18 lat temu.

Po tym krótkim wstępie włączam sobie Allelujah! Don't Bend! Ascend! Muzyka bałkańska zawsze kojarzyła mi się z czymś żywym i skocznym. I o ile w najnowszym albumie GY!BE w swoich kompozycjach zawarli mnóstwo bałkańskich wątków, to jest bardziej jak w wielkim ciemnym pudle, niż na świeżym powietrzu. Jest ciężko i duszno. Największe wrażenie robi pierwszy numer na płycie: "Mladic". Jeżeli jesteś młody i nie uważałeś na lekcjach historii, wygoogluj sobie to nazwisko. Bohater czy zbrodniarz? Właśnie tak odbieram całą płytę - z jednej strony post-rockowe, mroczne i niepokojące, z drugiej jakieś pozytywne w wydźwięku momenty, dające jakąś nadzieję na następny dzień. Epickie riffy i patetyczne kombinacje smyczków i perkusji sąsiadują ze skromnymi i ascetycznymi chwilami ciszy. Allelujah! Don't Bend! Ascend! może być tłem dla wydarzeń sprzed lat i jednocześnie wydarzenia sprzed lat są niezbędnym tłem do pełnego 'doznania' tego, co na niej słychać. I moim zdaniem jest to największa wartość muzyki GY!BE. 

Poza tym lubię ściany gitar, ściany dźwięku. W tym kontekście jestem zmuszony przyznać, że wszytko co się pojawiło w ostatnich latach, było niesamowicie nudne. Natomiast Allelujah!.. to znakomity powrót do czasów F♯A♯∞. Post-rock w najlepszym wydaniu. Taki co się nie nudzi, co zaskakuje i wzbudza zainteresowanie. I choć we współczesnej popowej piosence dużo więcej dzieje się w ciągu 3 minut, tak tutaj ponad 18 minutowe kompozycje brzmią naturalnie, budują napięcie i klimat. Brzmią niemal jak modlitwa.  


PS. Oczywiście nie mam zamiaru ściągać na siebie uwagi którejś z nacji, Bośniaków czy Serbów. Ten tekst to wyłącznie moja opinia. Pozdrawiam! 


1 komentarz:

  1. dobry płycior, pierwszy przesłuch i nie wiem czy 8.5, ale zaskoczyłem się na plus

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.