niedziela, 4 lipca 2010

Pulled Apart By Horses: Pulled Apart By Horses

Rolą słuchacza, tym bardziej takiego który bawi się w krytyka, jest wyszukiwanie płyt znakomitych. Takich, które wymiotą w danym roku, zrewolucjonizują całą dekadę i będą słuchane przez kolejne dwa pokolenia. Niestety, szukając, można natrafić na gówno. Przeglądając zespoły, które wystąpią na tegorocznym OFF-ie, natrafiłem na Pulled Apart By Horses. Brzmi znajomo? Rok temu Thom Yorke wydał singiel pt. Feeling Pulled Apart By Horses. To już wydaje się  być dziwne. Jak można nazwać zespół, inspirując się piosenką która ukazała się w zeszłym roku? Rozumiem zarzucić jakimś klasykiem, ale singlem którego już dzisiaj nikt nie słucha? 

Trudno, to ich problem. Miałem jednak nadzieję, że zespół, który inspiruje się wokalistą Radiogłowych, ma coś do zaprezentowania, w kwestii muzyki. Zobaczyłem na stronie festiwalu opis, że rozpierducha i w ogóle szaleństwo na całego, a potem ujrzałem teledysk. Przeżyłem załamanie. Tak jak książki nie ocenia się po okładce, tak zespołu po jednym singlu. Postanowiłem sprawdzić całą płytę. Strata czasu? Ależ oczywiście. Poddałem się po siedmiu piosenkach, a na płycie znajduje się aż jedenaście. Skromnie powiem, że uważam to za spory sukces. Wytrzymać tyle utworów, w których bez przerwy drą ryja i naparzają bez sensu w gitarę, to na prawdę wielkie osiągnięcie. Myślałem: no dobra, gdyby nie ten wokal, to by nie było tak źle. Wsłuchałem się w instrumenty i musiałem stwierdzić, że  zdecydowanie jestem na nie. To nie ma żadnego potencjału i promila nadziei. To by było na tyle w rozwinięciu. Z tej zgniłej cytryny więcej wycisnąć się nie da.

Rozumiem, żyjemy w wolnym świecie i każdy może nagrywać to, na co ma ochotę. Nie zabraniam i życzę powodzenia. Po prostu nie rozumiem, czemu ten zespół wystąpi w Katowicach. Patrząc na wszystkie pięć edycji, nie ma się prawa kwestionować gustu Artura Rojka, bo dzięki niemu w naszym kraju zagrało kilkadziesiąt znakomitych zespołów. A tu taki klops. Przecież to na Woodstocku są fani gry w flipera pod samą sceną. A na OFF-ie? Słyszałem, że każda edycja wyznacza nowe trendy w ubiorze prawdziwego alternatywnego słuchacza, więc szkoda białych trampek na taką zabawę. Można się zastanowić, po co w ogóle marnuję czas na to wydawnictwo. Słuszna myśl. Pomyślałem jednak, że mając możliwość zaprezentowania czegoś dobrego, mogę równie dobrze, ostrzec przed stratą czasu, słuchu i równowagi psychicznej. Stanowczo odradzam, jeżeli chcecie się jeszcze cieszyć swoim słuchem za pięćdziesiąt lat.

5 komentarzy:

  1. Jeśli nadam sobie nazwę zespołu pt. "Creep" to już to oznacza, iż wzoruję się na Radiohead ?
    Bez jaj. Nie bądź takim zamkniętym osobnikiem.
    Dla mnie zespół jest zajebisty i bardzo się cieszę, że Rojek zaprosił go na OFF'a. Przynajmniej nie będę zasypiał na kolejnym zespole, który pewnie inspiruje się Radiohead ;]/

    OdpowiedzUsuń
  2. No, pierwszy akapit i mnie zastanawia, calutki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oficjalna strona Offa twierdzi, że nazwa zespołu prawdopodobnie pochodzi od tytułu piosenki Yorke'a, więc to nie mój wymysł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Cię jakoś Szymon na nich wyciągnęliśmy :P

    OdpowiedzUsuń
  5. To ja Was na nich wyciągnąłem. Gdyby nie ta recenzja, to byście o nich nie wiedzieli. Tak na prawdę, to na Off-a przyjechałem tylko dla nich.

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.