OCENA: 5.5 |
Dania główne: Dania. Ja mówię: „Dania”, wy mówicie: „Junior Senior”, a duńscy Boom Clap Bachelors wcale tak nie mówią, bo z Juniorów bliżej im nie do Senior, a do Boys. Nie ma więc ujadania, ani w mordę dania, a jest (za) subtelnie.
I (za) delikatnie. Smyczki, klawisze, gitara akustyczna, grzechotki, programowanie – zaaranżowane jednocześnie – nie tylko nie robią tłoku, ale – przekornie – kreślą pełen spokój, bezpieczeństwo. Przesadzone bezpieczeństwo, zresztą, bo te subtelnie popowe, może spóźnione parę ładnych lat, utwory są równie uroczo easy-listeningowe, co po prostu przeźroczyste.
Na tle tego garniturowego downtempo (nu-lounge'u, heh), błyszczy Falder ind og falder ud, różniące się nie tyle klimatem, co budową – zawieszone na listoworocznej, dzikiej pętli z poszatkowanego wokalu, dopiero w dalszej kolejności ciągnięte najlepszą na EP-ce sekcją (idźcie tą drogą!).
Kopenhadzki kolektyw to kawałki napisane i wyprodukowane tak starannie i czysto, że aż – na dłuższą metę – niezajmujące. „Ładne piosenki” na standardzie „ładnej piosenki” – o tyle ciekawe, o ile nie dbają o ten standard i są „ładne” „po prostu”. Boom Clap Bachelors mają i śliczny wokal kobiecy (Andres hænder), i pojętnych instrumentalistów (Skynd dig langsomt). Teraz jeszcze tylko bardziej wyraziste utwory. æ by było!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.