wtorek, 30 sierpnia 2011

Summer Heart: Never Let Me Go (EP)

OCENA: 6.5
Mam problem. Chciałbym wam zaproponować zapoznanie się z fajną płytą, ale nie wiem co bym mógł o niej napisać. Jak wiadomo, pisanie na temat muzyki jest jak tańczenie na temat architektury. O chillwave zostało powiedziane już wszystko, więc po co mam powielać. Pogoda, a dokładniej niepogoda była tematem numer jeden tych wakacji, więc też, ile można. Zresztą, nareszcie doczekaliśmy się słońca i widujemy je codziennie. Dlatego też to jest dobry powód, żeby zapoznać się z tą EP-ką.

Dobra, mam wstęp. Teraz tylko rozwinięcie i zakończenie. Recenzje zacząłem pisać kilka dni temu, ale niestety mój sławetny łokieć brutalnie mi w tym przeszkodził. Miała być ona skierowana do wszystkich czytelników, jednak czasu nie oszukasz. Zamiast ostatnich dwóch tygodni, pozostały ostatnie godziny tegorocznych wakacji. Dlatego dla szkolniaków to już nie będzie muzyka końca lata, a idealny soundtrack wspominkowy. Również uczestnicy kampanii wrześniowej tak mogą potraktować tę płytę, ale nie radzę, po co się rozpraszać i rozdrapywać rany? To EP-ka dla zwycięzców. Dla studentów, którzy zdali sesję letnią bez problemów i którzy wciąż mogą się rozkoszować wolnością.

A tak na serio, to polecam każdemu. Nie ważne co będziecie robić we wrześniu, słuchajcie Summer Heart i walczcie. Nie dajcie się jesieni, nie martwcie się ulewami, wichurami i chłodnymi wieczorami. Nie wpadajcie w depresje, miejcie w sercu lato. Bo Warto. Bo lepsze od tegorocznego Washed Out.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.