Lata 00s w muzyce obfitowały w wiele doskonałych płyt, singli, koncertów. Wraz z Internetem pojawił się lepszy dostęp do zasobów muzycznych świata dla przeciętnego słuchacza, co wpłynęło na rozrost krytyki muzycznej. Dzięki latom 00s istniejemy my, Uchem w Nutę. Nie trzeba więc się specjalnie głowić nad tym, czy podsumowanie okresu 2000-2009 jest dla nas ważne. Jest.
Postanowiliśmy jednak nie cudować przesadnie. Nie będziemy mądrzyć się w długaśnych esejach. Nie będziemy otwierali wielkich debat czy przeprowadzali wywiadów. Przystępujemy do ogarnięcia lat zerowych tak, jak tu jesteśmy. Nasza trójka pokaże Wam w czterech rankingach, jakie płyty i single ostatnich 10 lat jarały ją szczególnie. Tylko tyle i aż tyle.
Przy układaniu naszych list kierowaliśmy się mnóstwem czynników. Wybieraliśmy zarówno rzeczy najbogatsze poziomem artystycznym, najbardziej odkrywcze i kreatywne, jak i te, które zwyczajnie dostarczyły nam najwięcej pozytywnych emocji. Wybieraliśmy poziom kompozycji, ale jednocześnie także ocenialiśmy ilość śmiechu czy łez wzruszenia, jakie przyniósł nam dany pierwiastek muzyczny. Nie ograniczaliśmy się do jednego kryterium - wybraliśmy po prostu to, co sprawiało, że chcieliśmy tego słuchać.
Nie było też ograniczeń gatunkowych. Nie miało dla nas znaczenia - hip hop, rock, pop, elektronika czy jazz. Wybraliśmy to, co naszym zdaniem jest najbardziej wartościowe. Często nasi wybrańcy wykraczali poza rejony gatunkowe, wobec czego bardzo możliwe, że raperów z naszej listy nie uświadczycie na podsumowaniach znawców rapu. Podobnie zresztą z każdym innym gatunkiem. Nie zastanawialiśmy się, czy wprowadzić limity na danego wykonawcę - gdyby ktokolwiek nagrał 50 płyt, które nas jarały najbardziej, zająłby 50 pozycji. Szczególnie widoczne jest to w listach polskich, gdzie garstka artystów zgarnia niemal wszystko (inna sprawa, że to dość oczywiste, iż listy zagraniczne będą bardziej uniwersalne od polskich, choćby z racji olbrzymiej ilości wyborów, przed jakimi stajemy podsumowując światowe dokonania). Jedyne ograniczenie, to informacja od naszych pupili z Furii Futrzaków, że dwie piosenki z naszego rankingu nie są singlami wydanymi oficjalnie. Tylko tyle.
Te listy nie mają aspiracji stania się obiektywnym podręcznikiem lat zerowych w muzyce. One mają pokazać, jak wyglądała dekada 2000-2009 u redaktorów Uchem w Nutę. Mają pokazać, co sprawiło, że tu jesteśmy i jakie są nasze priorytety w muzyce. Innowacja, kreatywność, emocje, kompozycja...
Zaczynamy listą polskich singli. Wyróżnionych pozycji będzie równo 50, co rozkłada nam ranking na pięć kolejnych dni. Już jutro pozycje 50-41. Nie odpuszczajcie ich - będą wymiatać. Poważnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.