sobota, 29 maja 2010

Wolfgang in a Truck: Wolfgang in a Truck (EP)

Prawdopodobnie Łódź w ostatnich latach wypromowała najwięcej zespołów muzycznych w Polsce. Wystarczy wymienić Cool Kids of Death, Psychocukier, L.Stadt, czy po części Kamp!. A to przecież tylko garstka zespołów które znamy z tego miasta. Kolejnym zespołem, który może zaistnieć na ogólnokrajowej scenie jest Wolfgang in a Truck. Powstał pod koniec 2006 roku i właśnie wydaje swoją debiutancką EP-kę. Trochę późno, ale fajnie, że już jest. 

Minialbum składa się z czterech utworów, a otwiera go Sight Fore Sore Eyes. Rozpoczyna go fajny motyw syntezatorowy, który wraca w okolicach pierwszej minuty, a potem gdzieś się plącze pod nogami innych instrumentów. Zatwistowana  gitara w połowie drugiej minuty i chyba tyle na temat ciekawszych momentów. Piosenka poprawna, ale się niczym nie wyróżnia na tle średniej krajowej. Trochę za monotonnie jak na prawie pięciominutowy kawałek. Na szczęście później jest lepiej.   

Green Spin - brzmieniowo bez zmian. Gitary, gdzieś tam syntezator, tym razem wokal w niektórych momentach ozdobiony jakimś efektem. Jednak pod względem przebojowości na pewno lepiej. Radiowy kawałek jak się patrzy.  Efekt na wokalu nie drażni, a gitara spełnia w 100% swoją rolę. Dobry pop. 

Z utworu na utwór zespół się coraz bardziej rozkręca, czego skutkiem jest Trailerman. Najbardziej żywiołowy kawałek na EP-ce. Wyśpiewany refren na dwa głosy. Gitarowe przejścia. Przyspieszanie, wrzucenie wyższego biegu, który powoduje chwilowe zmniejszenie obrotów i jedziemy dalej. Jeszcze syntezator pod koniec i już możemy spoglądać wprzód, oczekując na następną piosenkę. 

Attrucktor jest zdecydowanie wisienką na torcie. Przychodzi mi na myśl Mickey. Oczywiście w skróconej i minimalistycznej formie. Bardziej mi chodzi o odczucia które wywołuje ta piosenka. Czuć tutaj, że to instrument kontroluje człowieka, a nie na odwrót. Jest pasja, melodia panuje, a wokal spełnia rolę transu. W czym pomaga powtarzany przez większość czasu jeden wers. Nie można też zapominać o saksofonie na początku utworu. Świetne wprowadzenie.

Co do minusów, to mam pewien problem z wokalem.  Nie, nie drażni. Jednak odnoszę wrażenie, że brzmi jak każdy głos młodego polskiego wokalisty. Nie wiem czym to jest spowodowane, ale zawsze mają tę samą barwę głosu. Może za mało piją, a za bardzo dbają o swoje gardło i potem wychodzą takie idealnie anielskie głosy.  Szkoda też, że po angielsku, bo chciałbym, żeby Polacy śpiewali po polsku. Ale to zawsze ta sama śpiewka, język angielski jest bardziej melodyjny i kropka. Trudno, jakoś to przeżyję. Jak widać, zastrzeżenia są małe, a jak zespół będzie dalej tworzył taki kompozycje jak Attrucktor, to czeka ich droga pełna sukcesów.

2 komentarze:

  1. Ehehe. Jakie to jeszcze zespoły Łódź wypromowała w ostatnich latach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Not, Bruno Schulz i przyznam się, że więcej teraz nie wymyślę. ;) Na pewno warszawskich zespołów jest więcej, ale to stolica, największe miasto, więc nie ma co się dziwić. Ale sądzę, że Łódź pod względem muzycznym plasuje się na drugim miejscu w kraju. Nie można zapominać też o scenie hip-hopowej.

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.