Podsumowując recenzję Juniora obstawiałem, że Senior będzie powrotem do mrocznych klimatów i tak się stało. Wręcz tego oczekiwałem, ale minął rok, w którym obaj panowie się obijali, a dokładniej zbijali majątek na poprzednim krążku, a mi się znowu w głowie poprzestawiało. Teraz bym chciał dostać masę piosenek w klimacie Happy Up Here, które by mnie oszukiwały i wmawiały, że słońce wciąż nas kocha i nie zamierza nas po raz kolejny zdradzić z południową półkulą ziemi. Niestety już okładka wybija nam z głowy te marzenia. Ukazuje nam jak za kilka dni będzie wyglądała godzina 15. Będzie ciemno,a bez latarni nie rozpoznasz przechodnia idącego na przeciwko Ciebie.
And The Forest Bean To Sing nie rozwiewa tych skojarzeń, a wręcz je utwierdza. Elektroniczne intro ze skrzypcami i już wiadomo czego można się spodziewać dalej. Następnie pojawia się pierwsze i chyba jedyne nawiązanie do poprzednika. Tricky Two to po prostu młodsza siostra Tricky Tricky. Dłuższa o dwie minuty, ale w melodii słychać powiązania genetyczne. Co najważniejsze, nie usłyszymy tu Drejer Andersson. To jest wizytówka tej płyty, brak wokali. Niektórzy uwielbiają instrumentalne utwory i rzeczywiście czasami jest to fajne, jednak mi brakuje na tej płycie świetnych głosów skandynawskich wokalistek. Junior posiadał dwa instrumentale w postaci Röyksopp Forever i Silver Cruiser które się świetnie wkomponowały w resztę materiału. Jednak tu dostajemy aż dziewięć takich utworów i czasami mi brakuje wokali.
Zima to często trudny okres w życiu człowieka. Depresja i myśli samobójcze to częste tematy o tej porze roku, tym bardziej w skandynawskich krajach, gdzie domy są od siebie oddalone i gdy zasypie, to nie ma do kogo otworzyć buzi. Pewnie stąd pomysł na The Alcoholic i The Drug, bo obie używki mogą pomóc w walce z depresją, ale mogą też prowadzić do uzależnień. Perspektywa mało pocieszająca, ale ćwierkanie w Alkoholiźmie daje nutkę nadziei i przypomina, że wiosna przecież wróci. Narkotyk za to wciąż wydaje mi się najlepszym utworem na płycie. Może to efekt pierwszego utworu, bo w końcu to singiel, a może faktycznie jest dobry. Chociaż właściwości narkotycznych nie posiada, bo nie uzależnia.
Cofnijmy się na moment, bo ominąłem jeden utwór. Senior Living zaczyna się starą zdartą płytą winylową i płynnie przechodzi do gitary Gilmoura. Może skojarzenie nie do końca zgodne z prawdą, ale na pewno przyjemne i stawia tę piosenkę w dobrym świetle. Zdecydowanie czołówka na tej płycie i może jest nawet lepsza od singla. Słychać też tu przez moment chórek, co mnie bardzo cieszy. Na krążku znalazło się nawet trochę miejsca dla dzikiego zachodu. Forsaken Cowboy, bo o tej piosence mowa, oferuje nam trochę akustycznej gitary i po raz kolejny głosy w tle. Więc jednak jakieś głosy ludzkie tutaj są. Optymizmu jednak wciąż nie ma, bo raczej nikt nie chce być opuszczony, a ja przed oczami mam Lucky Lucka którego już nikt nie chce oglądać.
The Fear przynosi mi na myśl teledysk do What Else Is There?. Latające puste domy i te sprawy. To jednak tylko luźne skojarzenie, bo klimat nie ten, a o strachu nie ma nawet co mówić. Przynajmniej w warunkach domowych, a nie mam ochoty sprawdzać, jakby zabrzmiała w nocnej puszczy. Chociaż duet może to sugerować utworem Coming Home. Przebiegłeś się po ciemnym lesie, żaden wilk Cię nie zagryzł i teraz na jego skraju widzisz wschód słońca, podwyższone ciśnienie spada i z pomocą tego utworu możesz odetchnąć z ulgą.
Droga jest długa, a wraz z piosenką o takim samym tytule docieramy do końca płyty. Jest to album zupełnie inny od poprzednich, instrumentalny, skupiony na klimacie. Ma swoje wady i zalety, jak to w muzyce już bywa. Obecnie jeszcze mamy lato, coraz częściej chłodne i deszczowe, ale słońce czasami o poranku nas wita. Mam nadzieję, że będzie częściej, niż deszczowe chmury. Próbuję maksymalnie wydłużyć sobie tę porę roku, więc od takich płyt trzymam się z daleka. Senior obecnie ląduje na półce, a jak przyjdzie jesienny listopad lub zimowy grudzień i na słońce nie będę miał co liczyć, to powrócę do tego albumu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.