Isaac Brock to jeden z bożków sceny alternatywnej. W galerii hipsterskich sław i nie do końca legendarnych legend zajmuje miejsce mniej więcej w tym samym rzędzie, co Thom Yorke. Wiadomo – ktoś, kto dziewięć lat temu nagrał najlepszy indie-album tego dziesięciolecia zasługuje na morze pochwał. Ale czy coś sprzed tych dziewięciu lat w brzmieniu zostało i czy porównywanie EP-ki pełnej odrzutów z zupełnie innych płyt z The Moon and Antarctica ma jakikolwiek sens?
I ma, i nie ma. Na No One's First And You're Next Modest Mouse dwa razy pokazują się z lepszej strony, w tym raz ze strony fenomenalnej. Wydawanie czegoś tak dobrego, jak Whale Song na płycie z rzeczami, które nie dostały się na dwa ostatnie krążki, jest bardzo nietaktowne. Coś sobie ustalmy, w tym momencie mówię o piosence roku, nie pierwszym lepszym kawałku, który ma u mnie plusa za chwytliwość i lekkość. O utworze, który zachwycił mnie już parę miesięcy temu i zachwyca nadal.
Wielorybia piosenka to gitarowy temat przerobiony na wszystkie możliwe sposoby. Jedno wielkie, hałaśliwe solo gitarowe, efektowne i melodyczne, zapierające dech w piersiach i imponujące. Popis gitar, jakiego nie otrzymałem od dawna i jakiego nikt w tym roku mi już pewnie nie da, atakuje i wprowadza w trans. Post-rockowe wybuchy na początku i końcu niszczą wszystkie tegoroczne syngielki w drobny mak. Nawet wokal, który jest tu tylko przejściem między dwoma instrumentalnymi częściami, nie jest zwykłym głosem, a kilkoma nakładającymi się na siebie w nadzwyczajny sposób. Dziękuję, dziękuję, wygadałem się w końcoworocznych typach na utwór roku 2009. Jeśli liczyliście na zaskoczenie, pozbądźcie się złudzeń.
Ale nie satysfakcjonuje mnie reszta płyty. Do nagrania – dajmy na to – Satellite Skin wcale nie trzeba nazywać się Isaac Brock, a – rozumiecie, o co mi chodzi – od Modest Mouse wymaga się dwa razy więcej. Mają rzucać na kolana, bo jak już raz (nie liczę historii, mówię tylko o tej EP-ce) pokazali, że umieją, to sami sobie zawiesili poprzeczkę tak wysoko. Właściwie, przez Whale Song pozbyłem się złudzeń, że to płyta wyłącznie z tymi piosenkami, które nie zmieściły się na We Were Dead.... Było dołożyć więcej whalesongów. Guilty Cocker Spaniels, Autumn Beds? W życiu tego nie zapamiętam, tak jak potrafię zapamiętać większość piosenek Modest Mouse, które posiadam.
Modest Mouse jest więc prymusem, który dostał czwórkę minus. Inni uczniowie cieszą się z trójek, są i tacy, których zadowala dopuszczający. Ale to jest kujon i pupilek, on ma być najlepszy w klasie.
I ma, i nie ma. Na No One's First And You're Next Modest Mouse dwa razy pokazują się z lepszej strony, w tym raz ze strony fenomenalnej. Wydawanie czegoś tak dobrego, jak Whale Song na płycie z rzeczami, które nie dostały się na dwa ostatnie krążki, jest bardzo nietaktowne. Coś sobie ustalmy, w tym momencie mówię o piosence roku, nie pierwszym lepszym kawałku, który ma u mnie plusa za chwytliwość i lekkość. O utworze, który zachwycił mnie już parę miesięcy temu i zachwyca nadal.
Wielorybia piosenka to gitarowy temat przerobiony na wszystkie możliwe sposoby. Jedno wielkie, hałaśliwe solo gitarowe, efektowne i melodyczne, zapierające dech w piersiach i imponujące. Popis gitar, jakiego nie otrzymałem od dawna i jakiego nikt w tym roku mi już pewnie nie da, atakuje i wprowadza w trans. Post-rockowe wybuchy na początku i końcu niszczą wszystkie tegoroczne syngielki w drobny mak. Nawet wokal, który jest tu tylko przejściem między dwoma instrumentalnymi częściami, nie jest zwykłym głosem, a kilkoma nakładającymi się na siebie w nadzwyczajny sposób. Dziękuję, dziękuję, wygadałem się w końcoworocznych typach na utwór roku 2009. Jeśli liczyliście na zaskoczenie, pozbądźcie się złudzeń.
Ale nie satysfakcjonuje mnie reszta płyty. Do nagrania – dajmy na to – Satellite Skin wcale nie trzeba nazywać się Isaac Brock, a – rozumiecie, o co mi chodzi – od Modest Mouse wymaga się dwa razy więcej. Mają rzucać na kolana, bo jak już raz (nie liczę historii, mówię tylko o tej EP-ce) pokazali, że umieją, to sami sobie zawiesili poprzeczkę tak wysoko. Właściwie, przez Whale Song pozbyłem się złudzeń, że to płyta wyłącznie z tymi piosenkami, które nie zmieściły się na We Were Dead.... Było dołożyć więcej whalesongów. Guilty Cocker Spaniels, Autumn Beds? W życiu tego nie zapamiętam, tak jak potrafię zapamiętać większość piosenek Modest Mouse, które posiadam.
Modest Mouse jest więc prymusem, który dostał czwórkę minus. Inni uczniowie cieszą się z trójek, są i tacy, których zadowala dopuszczający. Ale to jest kujon i pupilek, on ma być najlepszy w klasie.
Heh, teraz przypadkiem natrafiłem na utwór Tundra/Desert z 97 roku i tam jest podobny motyw gitarowy co w Whale Song. Autoplagiat. :D
OdpowiedzUsuńBardzo podobny, tylko uboższy. Wolę wersję kombinowaną.
OdpowiedzUsuńnie no panie co pan tu pisze jak tundra desert nie zna
OdpowiedzUsuńKto nie zna Tundra/Desert?
OdpowiedzUsuńBo pan co tu pisze zapewnia, że zna.