piątek, 26 lutego 2010

Single dekady: Polska 30-21

To już trzecia z pięciu części podsumowania singlowego. Tu już są coraz mocniejsi zawodnicy, tu już nie ma to-tamto. Napięcie przed ostatecznym kształtem rankingu rośnie, więc dla odprężenia proponujemy Wam po prostu lekturę. [Yeti]


30
Afro Kolektyw
Karl Malone
[Płyta pilśniowa; 2001]
posłuchaj

Od podsumowania dekady zazwyczaj oczekuje się ponadczasowości. Każdy z Was nie wchodzi tu po to, by poznać fajne płyty czy piosenki. Celem rankingów dziesięcioletnich jest poznanie czegoś, co znać trzeba, bo jest istotne i istotnym pozostanie przez najbliższych (conajmniej) kilka lat. Karl Malone to jakby nieaktualny utwór. Tekst zestawia bohatera lirycznego z postacią prawdziwą i znaną, acz nie do końca powszechnie. Karl Malone, bo o nim mowa, był genialnym koszykarzem, lecz nie przebił się do popkultury jak Michael Jordan. W zasadzie wiem o nim tyle, że należał do wirtuozów tego sportu; bił rekordy, był szanowany - słowem: wymiatał. Kluczowe jednak dla zrozumienia tekstu jest jedna, istotna informacja: NIGDY nie zdobył tytułu NBA. I tu właśnie ze swoją błyskotliwością umysłu i lekkością pióra wpada Afrojax, który od razu zestawia się ze skrzydłowym Utah Jazz i wyłapuje wszelkie analogie, przekształcając je na perełki w stylu Karl jest czarnuchem, który zbielał / a ja białasem, który zczerniał - rzucane jakby od niechcenia, a jednak tak przecież celne i tak błyskotliwe. Nosił kurtkę z kota i grał w kosza / grał po nocach / z motywacją w oczach / przyrzekł sobie, że dożyje dnia / gdy ukoronują go na mistrza eN-Be-A / potem zdziałał i zardzewiał / a mistrzowskiego pierścienia wciąż nie ma / nie ma i Karl już wie / że coś spieprzył / nie ma czego chce / chociaż jest najlepszy i mówi to teraz / możesz być świetny, a nic nie uzbierać / i zamiast sukcesów zaliczysz zera... Ech, Afrojaksie, daj mi chociaż trochę swej lotności, swego flow i chociaż ze trzech takich fajnych muzyków, a będę człowiekiem szczęśliwym, wreszcie mogąc streszczać, dlaczego lubię jakiś track w tekstach na tyle krótkich, by ktokolwiek chciał je czytać. [Yeti]


29
Drivealone
A State of Art In Becoming Regretful
[Thirty Heart Attacks A Day; 2009]
posłuchaj

Zaczynam się obawiać otwierania lodówki. Otwieram, a tam Piotr Maciejewski wraz z kartonem mleka tworzy kolejny świetny projekt muzyczny. Czemu nie? Każde wydawnictwo w którym macza palce jest tak dobre, że Mleko z dobrą reklamą w telewizji podbiłoby listę Billboardu. Wracając do rzeczywistości, trzeba stwierdzić, że projekt Drivealone zasługuje na największy szacunek. Wybitni muzycy zespołowi, dopiero po kilkunastu latach tworzą swoje solowe płyty. Zazwyczaj jednak potrzebują pomocy innych muzyków. A Maciejewski po pierwsze jest świeżakiem, bo jego debiut jest datowany na 2004 rok, a po drugie wszystko tworzy sam. Robiąc to wszystko, powinien nie mieć czasu na nic innego. A przecież są Muchy, których sukces pomógł w promowaniu Drivealone, jest CNC, a podobno jeszcze brał udział w nagrywaniu debiutanckiego albumu Nathalie and the Loners. Już w tym podsumowaniu jest dużo pana Piotra, ale jak tak dalej pójdzie, to za 10 lat będzie w co drugiej piosence i płycie. Jeżeli utrzyma poziom, nie mam nic przeciwko. [SimonS]


28
The Car Is On Fire
Neyorkewr
[Lake&Flames; 2006]
posłuchaj

Największe rockowe odkrycie dekady w Polsce, czy najbardziej przereklamowany zespół ostatniego dziesięciolecia? Zawsze byłem bliżej drugiego stwierdzenia. TCIOF uważałem za bardzo monotonny zespół. Każda piosenka brzmiała dla mnie tak samo. Jednak jak bierze się na warsztat pojedynczy utwór, zaczyna się dostrzegać, że jednak tak nudno nie jest, sporo się tutaj dzieje. Tak jest właśnie z Neyorkewr. No nie ma pierdolnięcia, ale człowieka zainteresują różne dźwięki. Na początku słyszymy zegarek, po chwili pojawia się śmiech, skrzypienie drzwi, oklaski publiczności. Na warstwę instrumentalną też nie możemy narzekać. Sporo się tu dzieje, zaczynając od klawiszy, kończąc na skrzypcach które nas witają w połowie piosenki i opuszczają na moment przed końcem. Żyłem w błędzie, będę musiał się bardziej przysłuchać w Lake & Flames. Jest tutaj bardzo ciekawie, a przecież podsumowanie albumowe zbliża się wielkimi krokami. A nie chciałbym potem żałować, że źle ich oceniłem. [SimonS]


27
Renton
Hey Girl
[Take-off; 2008]
posłuchaj

Myślę, że nikt się nie oburzy i niczyje patriotyczne wartości nie poczują się urażone, kiedy wypluję z siebie utarty już tekst o zespołach, które mają pecha ze względu na pochodzenie. Renton to przykład bardzo wyraźny, bo swoje najlepsze bailando stworzyli w czasie europejskiej podjarki pewnym słowem na „i”, które - co prawda - obdarte ze swojego pierwotnego znaczenia i brutalnie zmasakrowane przestało cokolwiek znaczyć, ale ten stary-nowy styl (no właśnie, styl: niezależność stała się modą = niezależność stała się zależna, mistrzostwo ironii) z pewnością w jakiś sposób ogarniał Hey Girl. A to - wyraźna przebojowość, zaraźliwe zwrotki, banalne słowa - plus urzędowanie, dajmy na to, w Wielkiej Brytanii (swoją drogą, sam utwór jest bardziej brytyjski niż królowa Elżbieta i Big Ben), uczyniłoby Renton (Rentona?) sztandarową maskotką MTV2 albo New Musical Expressu, i mówię teraz serio. [Piąty Bitels]


26
Afro Kolektyw
Smutny i nudny (part. 2)
[Płyta pilśniowa; 2001]
posłuchaj

Dość śmieszny i zawiły był sposób powstawania mojej listy indywidualnej do tego podsumowania. Znaczy: nie będę tego teraz tłumaczył, ale było to mniej więcej tak, że ostatecznie miałem wybór pomiędzy Smutnym i nudnym a Seksualną czekoladą. Oba te tracki to jedne z highlightów dekady. Oba po prostu miotą system. Jednak razem na liście czyniły ją jakąś... złą. Nie wiem, co mi w niej nie pasowało, nie jestem w stanie racjonalnie tego wyjaśnić, ale generalnie musiałem się na jedną z nich zdecydować. I choć to w Seksualnej... pada najlepsza chyba diagnoza środowiska didżejskiego (nic tylko: ubaw, dupy, blokersi, biznesmeni, dilerzy i złodzieje / miejski klimat, wejdę w to, będę didżejem), i choć to ona w wersji koncertowej z Trójki miecie totalnie, to zdecydowałem się na Smutnego i nudnego właśnie. A dlaczego? A dlatego, że to niedoceniona perła, kumacie. Coś jak - nie waham się to powiedzieć - Norwid. Niepoznana zawczasu, musi czekać na swoją kolej. I jestem kurde przekonany, że jeśli kiedykolwiek w tym kraju dojdzie do muzycznej rewolty i obalimy Dody i Mandaryny na rzecz inteligentnych, autoironicznych, dowcipnych tekstów i wyśmiewania własnych kompleksów (na tej wysokości powinieneś już wiedzieć, że nigdy do czegoś takiego nie dojdzie; masy są masami, a demokracja zła) zamiast śpiewów do głupich sztucznych ogni, dymu i rozhisteryzowanego tłumu gotowego zabić się o choćby gest środkowego palca różowej królowej, to właśnie Smutny i nudny zostanie obrany za hymn przewrotu. Utwór o nieudolności mojej. Ale i, do cholery, Twojej! On jest uniwersalną diagnozą naszych pragnień i niepowodzeń, nawet jeśli nie odnajdujesz się wśród tych historyjek i nawet jeśli nie kręcą Cię tego typu teksty. Człowieku, tu jest kawałek Twojego życia, niezależnie od tego, czy czytasz nas w przerwie na zmywaku w Londynie, czy właśnie wyrzuciłeś swojego piątego asystenta w tym miesiącu, bo przyniósł Ci zimny lunch. UNIWERSALNY HYMN NIEUDACZNICTWA został już nagrany i - cholera - jeśli twierdzisz, że Cię w nim nie ma, to jesteś kłamcą i w zasadzie nie powinieneś już nic mówić. Tyle, sorry za ilość znaków. [Yeti]


25
Mika Urbaniak
In My Dreams
[Closer; 2009]
posłuchaj

Nareszcie. Długo na to czekaliśmy, ale po kilkunastu latach posuchy, do komercyjnych mediów trafiła dobra polska piosenka. Moim zdaniem, bo Yeti się ze mną nie zgodził, promując single Reni Jusis i Brodki. Mika jednak jest wyżej, więc ma lepszą piosenkę, tutaj zgodzimy się obaj. Od kilku lat znana ze współpracy z różnymi artystami, m.in. Smolikiem, dopiero rok temu doczekała się solowego debiutu. Jej Closer na pewno nie dorównuje temu wydanemu przez Joy Division, ale wypromowała wielki hit, a to dla artysty pop najważniejsze. Przebiła się przez nasz rodzimy muzyczny beton i liczę na to, że uda jej się na stałe wygryźć kilka rodzimych gwiazdeczek "popu". [SimonS]


24
Łona i Webber
Świat pełen filozofów (feat. Smarki Smark)
[Insert (EP); 2008]
posłuchaj

Jeśli ktokolwiek wątpi, że ludzie zajmujący się rapem SĄ W STANIE napisać dobry tekst od strony warsztatu, być inteligentnymi ziomami (z którymi się absolutnie nie zgadzam, ale to ma akurat dość marginalne znaczenie), popisywać się błyskotliwymi skojarzeniami i porównaniami (miałem tyle myśli, ile metro ma linii w Wawce / także olałem frakcję czy iść na prawo czy lewo / bo w głowie miałem jedno: 'którędy za potrzebą?'), to powinien posłuchać właśnie tego kawałka. Dwie niezależne historyjki z życia wzięte, opowiedziane na takim luzie, jakby panowie gadali z Wami przy puszce Coca-Coli czy innej pizzy, w ogóle jakby nie przejmując się rymami. Całość spięta genialną pointą, której zdradzał nie będę, o ile nie znacie tego tracka a chcielibyście poczuć jego wielkość. Bit Webbera wymiata jeszcze bardziej i przekonuje mnie, że Insert (EP) to zdecydowanie najlepszy produkt szczecińskiego duetu. Miód, inteligencja, humor i cudowne flow. Dowód, że kultura hiphopowa jest bardziej złożona niż się to przedstawia w mass-mediach (pozdrawiamy Rycha Peję) i w ogóle - masakra/miazga/total/odjazd/cud/miód/malina i jak to jeszcze chcesz określić. Jeden z najlepszych tekstów w historii muzyki nad Wisłą, pozycja obowiązkowa i dziwię się, że znalazła się dopiero w trzeciej dziesiątce. Dziwię się sobie i dziwię się Szymonowi, a najbardziej się dziwię, jak bardzo musi wymiatać ta lista i jak bardzo kozacka jest muzyka Polandu. Bo ej, ja już tego wyżej raczej upchnąć nie mogłem. A może mogłem, nie wiem. [Yeti]


23
Wyjebani w Dobrej Wierze
Dobre Rady
[-; 2008]
posłuchaj

Jeden geniusz, jeden dobry muzyk i jedna pani, której nie znam (sorry. Nie gniewamy się - podobno jest fajna, nie znam, to się nie wypowiadam, wiadoma rzecz) tworzą projekt, na który czekam już dłuższy czas i płyty doczekać się nie mogę. A przecież byłoby czego: już Dobre rady pokazują, że potencjał (W) w Dobrej Wierze mają jak mało kto. Piękna gra wokali, spokojny podkład i cudowny refren w delikatnej, nastrojowej, pięknej formie. Podaruj sobie dobrą radę, podaruj sobie dobry song. [Yeti]


22
CNC
Magenta Ants
[No Mood; 2009]
posłuchaj

Jedna z najdłuższych piosenek na liście. Zapętlony motyw muzyczny, który trwa ponad 7 minut, a mógłby wiecznie. Dobra, przesadziłem, ale jestem przekonany, że jeden dzień z tą piosenką w tle mógłbym spędzić. Właście to byłby dobry pomysł na teledysk - jeden dzień z Magentą Ants w tle. Videoclipu jednak nie ma żadnego - po prostu jest niepotrzebny. Utwór ma towarzyszyć przy pisaniu jego opisu, przy drukowaniu materiałów na studia, czy w czasie relaksu. Zastanawiało mnie jeszcze, ile by trwała ta piosenka, gdyby nie była zapętlona. Po krótkim namyśle doszedłem do wniosku, że to nieistotne. [SimonS]


21
Plastic
Superstar
[Plastic; 2006]
posłuchaj

Plastic to nasi pupile, mogłoby się wydawać. Błąd: to dobrzy muzycy, którzy nie odnoszą sukcesu, na jaki zasługują (a poza tym: nasi pupile). Nie lubimy ich muzyki dlatego, że lubimy ich. Lubimy ich, bo lubimy ich muzykę. W związku z tym wydaje mi się oczywiste i jasne, że po tylu tekstach na temat owego zespołu wystarczy, iż wypowiem magiczne: to jedna z najlepszych polskich piosenek pop dekady, to jedna z najlepszych piosenek zespołu. Wszystko jasne czy literować? [Yeti]


50-41 | 40-31 | 30-21 | 20-11 | 10-01

2 komentarze:

  1. A ja dalej czekam na Tede :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre Rady to raczej 2007 jeżeli policzyć datę wydania pierwszego składaka Offensywy

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.