Christian rock to jeden z tych gatunków muzyki, których nie jestem w stanie ogarnąć. Bóg bowiem należy do tych rzeczy, o których wolałbym słuchać w formie kultury wyższej, a ta rockowym bandom jest zazwyczaj szczególnie daleka.
No, ale w ogóle po co? Rock jest czymś masowym; wiara i Bóg to rzeczy wyższe, stojące ponad. Więc dlaczego, pytam, kiedy chce się tworzyć coś o wierze, sięgać do rocka? I to jeszcze do takiego rocka, jak na Awake - znaczy, że nic nowego i walimy w gitary?
Żeby nie było - nie popadajmy też w drugą skrajność. Rockowcy oczywiście mogą dotykać w swoich tekstach własnych przemyśleń na temat Istoty Najwyższej, ale pozostaje jeszcze kwestia formy. No bo ej - po co? Co ma wyrażać walnięcie w struny przy wersie, dla przykładu, A Hero will save me just in time? To chyba raczej powód do radości i szczęścia, a nie łupania na perce i gitarach?
Zresztą, cały ten album trochę brzmi jak Metallica, trochę jak P.O.D. (swoją drogą, inny metalowy christian band), a trochę jak Skillet z czasów wcześniejszych. Otrzymujemy więc teksty o tym, że Ktoś nas wybawi i uczyni to wkrótce, ale - heh - obdarzone solidnym krzykiem i warstwą gitar. Trochę tego nie kumam. Zakładam bowiem, że celem pisania piosenek o Bogu jest ewangelizacja i ew. pomoc w modlitwie, propagowanie chrześcijańskiego poglądu na życie. Ale, na Boga, tak? Czy naprawdę nie da się tego zrobić inaczej niż ostrym riffem i okrzykiem i, i, i feel like a monster!?
Otrzymujemy więc typowy zespół christian-metal-hard-rocka: ostre, znane od dawna riffy, teksty istotnie dotykające wiary czy samego Boga i głównie krzyczący wokal. A to oznacza ni mniej, ni więcej to, że nic się tu kupy nie trzyma, krążek jest wtórny.
(Płyta najwyżej czwórkowa, a chorał gregoriański dalej miszcz)
No, ale w ogóle po co? Rock jest czymś masowym; wiara i Bóg to rzeczy wyższe, stojące ponad. Więc dlaczego, pytam, kiedy chce się tworzyć coś o wierze, sięgać do rocka? I to jeszcze do takiego rocka, jak na Awake - znaczy, że nic nowego i walimy w gitary?
Żeby nie było - nie popadajmy też w drugą skrajność. Rockowcy oczywiście mogą dotykać w swoich tekstach własnych przemyśleń na temat Istoty Najwyższej, ale pozostaje jeszcze kwestia formy. No bo ej - po co? Co ma wyrażać walnięcie w struny przy wersie, dla przykładu, A Hero will save me just in time? To chyba raczej powód do radości i szczęścia, a nie łupania na perce i gitarach?
Zresztą, cały ten album trochę brzmi jak Metallica, trochę jak P.O.D. (swoją drogą, inny metalowy christian band), a trochę jak Skillet z czasów wcześniejszych. Otrzymujemy więc teksty o tym, że Ktoś nas wybawi i uczyni to wkrótce, ale - heh - obdarzone solidnym krzykiem i warstwą gitar. Trochę tego nie kumam. Zakładam bowiem, że celem pisania piosenek o Bogu jest ewangelizacja i ew. pomoc w modlitwie, propagowanie chrześcijańskiego poglądu na życie. Ale, na Boga, tak? Czy naprawdę nie da się tego zrobić inaczej niż ostrym riffem i okrzykiem i, i, i feel like a monster!?
Otrzymujemy więc typowy zespół christian-metal-hard-rocka: ostre, znane od dawna riffy, teksty istotnie dotykające wiary czy samego Boga i głównie krzyczący wokal. A to oznacza ni mniej, ni więcej to, że nic się tu kupy nie trzyma, krążek jest wtórny.
(Płyta najwyżej czwórkowa, a chorał gregoriański dalej miszcz)
Rozumiem, żeby się obrażać, że coś brzmi jak P.O.D., ale żeby mieć za złe, że ktoś gitarowo gra o wierze? No Yeti.
OdpowiedzUsuńNie przesadzajmy bo z tym krzykiem to generalizujesz. Jako całość nie podoba mi się ta recenzja- z wiadomych przyczyn. Ale nie mam zamiary "umierać" za swoje poglądy :-)
OdpowiedzUsuń@Bitels: Tak, mam za złe, że ktoś TAK gra gitarowo o wierze.
OdpowiedzUsuń@kalki: jasne, ja opisuję pewne wrażenie, jakie mi pozostało po tej płycie; nie zajmowałem się nią szczegółowo, bo muzycznie uważam za wtórną i niewartą takiej analizy. ;)
Tak? To posłuchaj sobie 'Forgiven'. To piękna piosenka i dla wielu ludzi jest ona takim rodzajem 'ewangelizacji'. Swoją drogą może źle trafiłeś, bo akurat 'Monster' i 'Hero', są piosenkami, które nie przypadły mi do gustu. Ale 'Believe', 'One day too late' czy 'Lucy' to naprawde świetne kawałki! Sorry...
OdpowiedzUsuń