piątek, 15 kwietnia 2011

VNM: De Nekst Best

OCENA: 6
Przystępuję do [szkicu] tej recenzji świadom, że pisanie jej jawi się - wobec deklaracji VNM-a w openerze płyty - jako autodiss. Kładę chuj na / zjebane recenzje cwelów / bo dali mi je najlepsi raperzy w kraju / wiele miesięcy temu w zasadzie wyczerpuje temat i nie pozostawia złudzeń: VNM rządzi i kim my tu jesteśmy, by się sprzeczać.

Zresztą, nawet specjalnie nie chcemy, bo sporo tu dobrej muzyki, poczynając już od wspominanego otwieracza. To mój czas to jazda bez trzymanki; zorientowana na to, by ktokolwiek pozbył się wszelkich wątpliwości. VNM się przechwala słowami i swym flow, natomiast jest tu jeszcze jeden bohater - bit Yogoortha to kawał naprawdę solidnej roboty. Prócz tego szczególną uwagę polecam zwrócić na niesamowity storytelling w utworze Widzę ich. Generalnie jednak De Nekst Best to popis VNM-a jakiego znamy i lubimy (bądź nie) w wysokiej formie, wręcz idealnej na legalny debiut. Są pancze, są przekleństwa, jest i storytelling.

Ważniejsze jest tu to, co się dzieje w bitach. A dzieje się sporo, "niech przemówią liczby": dziewięciu różnych bitmejkerów brało się za szesnaście podkładów. Jest więc różnorodnie, bywa eksperymentalnie i ciężko dopatrywać się jakiegoś przyświecającego wszystkim producentom klucza, może poza wysokim poziomem. Mamy więc hiciory, bangery, zabawę i imprezy. Najbardziej z tym obliczem krążka rywalizują natomiast podkłady RX-a: opierają się bowiem na subtelności i zachowawczości, tworząc klimat refleksji smaganej często także melancholią. Tu ponownie należy wspomnieć Widzę ich, ze znakomitą, choć raczej niezbyt innowacyjną partią klawiszy.

Generalnie jednak De Nekst Best nie przynosi żadnej rewolucji (i bardzo dobrze!); utwierdzając status quo w sprawie VNM-a: to wciąż - niezależnie czy na legalu, czy na nielegalu - jeden z lepszych raperów pomiędzy Odrą a Bugiem. I choć od początku sytuacja była jasna: jeśli lubisz rap, musisz mieć tę płytę, ze względu na kontekst, historię etc., to zwyczajnie cieszyć się należy, że ciężar sytuacji został udźwignięty także w warstwie artystycznej.

PS [Tradycyjne już w ostatnim czasie] propsy dla Pezeta - za Cypher.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.