No, stare są już te Dinozaury. 25 lat w muzycznym świecie to naprawdę sporo czasu. W związku z tym zmęczenie materiału byłoby tu usprawiedliwione - ten zespół już się zasłużył, nie musi więc się spinać i może wydawać płyty na przeciętnym poziomie. Ot, dla kolekcjonerów. I miałby ktoś pretensje? Pewnie nie, byłoby spoko.
Ale staruchy postanowiły udowodnić, że pogłoski o ich śmierci są stanowczo przedwczesne i podkreślić raczej drugi człon swej nazwy. Junior. Ta, bo sęk właśnie w tym, Drogi Czytelniku, że Farm to płyta na naprawdę wysokim poziomie. Przyjemne, rockowe granie na czasie. Ale po kolei.
Bo zaczęło się od I Want You To Know. Piosenka ta wystrzeliła nagle, przynajmniej dla mnie, bo się jakoś w najnowsze poczynania zespołu nie mieszałem. No i umiliła wiele chwil, będąc jednocześnie hej, fajne i nothing special. Że się nie da? Da się, a ta piosenka to najlepszy dowód.
No. Cały ten krążek jest na podobnym poziomie. Kompozycje nie różnią się jakoś diametralnie, ale też i nie są swym lustrzanym odbiciem. Ta solidna dawka rockowego grania ma jednak, jak każda płyta, swoje wzloty i upadki. Ocean In The Way jest świetne, ale przy Plans wydaje mi się, jakbym słuchał najnowszego albumu R.E.M., a to jednak Dinosaur Junior jest, więc wolałbym słyszeć ich. Nie to, żebym miał coś do kapeli Michaela Stipe'a, no ale wiecie. Chociaż solówka w końcówce utworu trochę go broni.
Your Weather wyróżnia się przede wszystkim zmianą w grze perkusji i urozmaiceniem wokalu. Po trzech kolejnych podobnych kompozycjach jest to dobrze wymyślona odskocznia, która została ładnie przepleciona paroma solówkami gitarowymi. Jest spoko. A chwilę później jest jeszcze lepiej, bo na intro do Over It też jakoś kręcić nosem nie zamierzam. Potem jest już granie typowe dla tego albumu, nic odkrywczego, ale też nie razi.
Pora na Friends, czyli jedną z fajniejszych kompozycji na płycie. Wokalista chce tu współpracować z gitarą, a owej to nie przeszkadza i też sobie lubi pokolaborować. Jeszcze parę chwytów, zmian tempa i sposobu śpiewania i jest ok. Ładna solówka na koniec zamyka kompozycję i naprawdę można być zadowolonym.
I tak generalnie jest przez całą płytę. Przyjemnie, miło, czasem nagle jakaś smaczna niespodzianka. Jasne, że nic wielkiego, do płyty roku też to aspirować raczej nie będzie, ale słucha się przyjemnie i parę utworów na playliście zagości na dłużej. Na przykład takie See You.
Dinozaury nie wymarły, a przynajmniej nie do końca. Życie się w nich tli i czasem wydaje owoce. Po przeciętnym Beyond sprzed dwóch lat mało kto się spodziewał, że te owoce będą tak smakowite. I choć ewolucji muzycznej tu nie zaznamy, to przecież czasem miło popatrzeć i na to, co było przed ewolucją. A widzieć, że to coś nadąża za trendami, to już w ogóle przyjemność niemała.
A, bym zapomniał. Uwielbiam tę okładkę.
A, bym zapomniał. Uwielbiam tę okładkę.
Z „Farm” mam tylko „I Want You To Know” i nie narzekam. Jest dobrze, ale nie zachwycająco, bo gdyby zachwycało, to pewnie miałbym całość.
OdpowiedzUsuń