środa, 15 lipca 2009

Sunset Rubdown: Dragonslayer

Dzień dobry, to ja, wasz Spencer Krug. Stworzyłem całą paletę projektów muzycznych: Wolf Parade, Frog Eyes, Swan Lake, Sunset Rubdown, sto innych. Kiedy dorosnę, chcę zostać Damonem Albarnem.

Na domiar złego, wszystko, co ludzie piszą o zespołach, których Spencer jest członkiem, to opinie pozytywne. Lubię być nieszablonowy, więc postanowiłem nie dać się złapać na jego sztuczki. Złapałem się, zieja ze mnie.

Przenieśmy się w czasie o miesiąc. Wtedy to usłyszałem Idiot Heart i mnie zamurowało. Kapitalny utwór, który ma spore szanse w moim prywatnym plebiscycie na utwór roku 2009. Kiedy przesłuchiwałem Idiot Heart, wykonawca nie miał znaczenia, ten numer mi wystarczył. Ale kiedy dowiedziałem się, że wychodzi taka płyta, jak Dragonslayer, nie pozostałem obojętny. Chęć sprawdzenia, czy wyszło im coś więcej, niż jeden jedyny hit była silniejsza ode mnie. A płyta - jak się okazało - jest miodna.

Przyznaję się bez bicia: na brzmieniu projektów Kruga znam się jak świnia na gwiazdach. Słyszałem kilka piosenek Wolf Parade i z jedną Frog Eyes, a o poprzednich płytach Sunset Rubdown wiem tylko tyle, że istnieją. Właściwie to kanadyjska scena muzyczna zawsze kojarzyła mi się z Celine Dion, ze świecą szukać drugiego laika jak ja.

Do dzisiaj, bo ta płyta narobiła mi apetytu na wszystko, co krugowe. Wyliczmy: Silver Moons sprawia wrażenie, jakbym słyszał to już paręset razy i jest to dobre wrażenie, bo takich piosenek tyle razy można słuchać (mój brat stwierdził, że początek brzmi jak Ich Troje, wybaczcie mu ignorancję). Black Swan ma taką ładną linię klawiszową gdzieś koło piątej minuty, że aż warto na nią czekać i przebrnąć przez średni wstęp. Apollo and the Buffalo and Anna Anna Anna Oh! oprócz nietuzinkowego tytułu ma też łagodne brzmienie, zgrabne i jakoś dziwnie pasujące do aktualnej pogody. Paper Lace odnalazłby się jako utwór radiowy, a mimo to nie jest schematyczny. You Go On Ahead (Trumpet Trumpet II) jest takie żywe i chwytliwe, że nie sposób przejść obojętnie.

Damski głos wspierający główny, męski, to strzał w dziesiątkę. Hałas generowany przez liczne instrumenty to hałas jak najbardziej przyjemny. Melodia goni melodię. Zaleta goni zaletę, mniam. Polecam, Adam Małysz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.