piątek, 29 kwietnia 2011

The Lollipops: Hold!

OCENA: 5.5
Na Szczecińskim Festiwalu Młodych Talentów GRAMY byłem tylko jeden raz, chociaż odbywa się w moim mieście. Było to bodajże w 2009 roku i zapewne w czasie któregoś z występów zacząłem się zastanawiać, czy ma on jakikolwiek sens. W 2007 roku wygrała jakaś Beata Andrzejewska, która znana jest nikomu, a jej największym osiągnięciem pewnie jest feautering u zacnego szczecińskiego rapera Soboty*. Rok później wygrało Limbo, które kariery chyba też nie zrobiło. Wszystko dopełniały gwiazdy festiwalu, które chyba mają pełnić wzór dla tych młodych artystów, ale patrząc na to kto był zapraszany, bardzo w to wątpię.

W 2009 roku było to Lao Che, rok temu Coma, a największym sukcesem było zaproszenie niemieckiego zespołu Reammon. Sukces jak sukces, bo to jedynie ten przeciętny zespół, który można uznać za zespół jednego przeboju - Supergirl. Znany jest też z tego, że jestem posiadaczem ich oryginalnej płyty. Nie żebym się sam w nią zaopatrzył. Wygrałem w jakimś konkursie zamów newslettera, co dziesiąta osoba dostaje płytę. Miałem tego pecha, że pierwszy raz w życiu wygrałem. No trudno, przynajmniej robi sztuczny tłok w mojej wciąż skromnej kolekcji płyt CD.

Powróćmy jednak do laureatów festiwalu Gramy, bo  w ostatnich dwóch edycjach w końcu się coś ruszyło. 2009 rok należał do zespołu Ms. No One, którego debiutancka płyta pt. The Leaving Room została doceniona przez wielu krytyków, a Piąty Bitels nominował ją do Honorable mention w naszym podsumowaniu rocznym. A to już coś znaczy. Zeszłorocznym zwycięzcą została olsztyńska grupa The Lollipops i też zrobiło się o niej głośno w całej Polsce. Być może to zasługa Polskiego Radia, które jest organizatorem Gramy i wydało obu tym zespołom debiutanckie płyty. Dwóch pierwszych laureatów nie dostało takiej pomocy i gdzieś przepadło. Chociaż być może wydanie płyty przez Polskie Radio nie ma nic wspólnego z wygraną w festiwalu, bo wciąż oficjalną nagrodą jest jedynie suma pieniężna i pomoc w wydaniu singla. Jednak ostatnie dwa lata pokazują, że najodpowiedniejszą nagrodą, było by wydanie debiutanckiego krążka przez Polskie Radio i mam nadzieję, że w następnym edycjach zwycięzcy będą mieć zagwarantowaną taką pomoc na początku swojej kariery.

Po trzech akapitach w końcu nadszedł czas przejść do meritum, czyli do zespołu The Lollipops. Gdy wygrywali festiwal Gramy, nie byli już takimi młokosami i mieli na swoim koncie pierwsze sukcesy. Przez 10 tygodni byli na liście przebojów Trójki (co może miało większy wpływ na wydanie debiutu, niż wygrana na Gramy) i wystąpili na Open'erze. Tak więc występem w Szczecinie mogli potwierdzić swoje ambitne plany.

Inspiracją dla zespołu są rockowe brzmienia z lat 60 i 70, szczególnie chyba te ze Stanów Zjedoczonych. Z takich współcześniejszych to The Kills i The Dead Weather. Możemy więc uznać Kasię Staszko za polską Alison Mosshart. Inspiracje na pewno słychać. Jest głośno, agresywnie i odczuwalna jest rywalizacja między gitarzystami. Wszystko dopełnia dobrze dopasowany głos wokalistki. Do headlinerów płyty na pewno można zaliczyć Good Girl, które w wersji singlowej było mocno spłaszczone, ale na płycie odzyskało pazur. Jest to teoretycznie najdłuższy kawałek na płycie, bo po kilku minutach ciszy pojawia się ukryty bonus**. Zresztą też niezły. Na wyróżnienie zasługuje również otwierające płytę You Forget My Name, które pokazuje czego można się spodziewać po reszcie materiału, oraz Hello, Farewell w którym czuć amerykański klimat. Zdarzają się też spokojniejsze momenty, jak Seaside Neon Love, Girls Night Out czy Young Boy z powolnym początkiem, ustępującym fajnemu gwizdaniu, które zapowiada ostrzejsze zakończenie.

Dostajemy solidny materiał, do którego nie ma się o co przyczepić, ale też nie ma za bardzo czym się zachwycać. Mimo swej melodyjności utwory nie pozostają w głowie. Często budzę się z jakąś melodią w głowie, a tu nie wyobrażam sobie takie sytuacji. Ba, nawet będąc przy kolejnym kawałku, zapominam jaki był poprzedni. No nic, może taka natura tego materiału. Ja i tak się cieszę, że laureatami festiwalu z mojego miasta są takie zespołu jak Ms. No One czy właśnie The Lollipops i mam nadzieję, że kolejne edycje też będą tak owocne. A ja może znowu pojawię się tam jako widz, jeżeli nie zniechęcą mnie gwiazdami w stylu Czesława Mozila.


* Odnoszę wrażenie, że od teraz kawałek zaczynający się w czwartej minucie będzie dedykowany dla mnie.
** Czy tylko mnie wkurzają te ukryte kawałki? Szczególnie, gdy np. jestem na rowerze i nie mam możliwości przerzucenia utworu i muszę przez trzy minuty jechać w ciszy.

11 komentarzy:

  1. kurczę, a mi się wydawało, że jednak to będzie dobry album, a tu piszecie, że przeciętnie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do ukrytego utworu - jego tytuł brzmi Try To Find - to nie rozumiem narzekania bo teraz już chyba każdy dzieciak potrafi jakimś prostym edytorem dźwięku(np Audacity) przyciąć kawałek do swoich potrzeb. Cała operacja zajmuje parę minut.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie można jeździć na rowerze i słuchać muzyki na słuchawkach. Mandacik jak nic w razie przyłapania. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. I zupełnie nie rozumiem porównań do The Kills, Dead Weather, czy Alison Mosshart. Bardziej mi się kojarzą z The Raveonettes, choć też nie do końca. Lollipopsy inspirują się tym samym, ale robią muzykę inaczej niż wymienione zespoły. Mosshart ma zadziorny wokal a na koncertach jest takim zwierzęciem scenicznym a Staszko to Staszko i w niczym jej nie przypomina. Generalnie słuchając ich płyty, czy występów na żywo nie odniosłem wrażenia, że to jest jakaś kopia zagranicznego zespołu. To jest coś nowego na polskiej scenie muzycznej. Przy tym naprawdę chce się tańczyć na parkiecie. ;) Niestety wydaje mi się, że lepiej by było gdyby trochę wyściubili nos poza granice Polski. Chociażby na jakieś festiwale w Czechach, Niemczech i Słowacji bo polska publiczność zachwyca się tylko tym co jest "alternatywne" albo wtórne i nachalnie promowane przez majorsów. Czego świetnym przykładem jest ostatnia płyta Brodki czy Kim Nowak.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Camel: Sam sprawdź, bo opinie są podzielone. Może akurat Tobie się bardziej spodoba. ;)

    @Anonim: Dzięki za tytuł. No wiadomo, że można, ale nie zawsze się człowiekowi chce bawić w te wycinanki. Tym bardziej, przy albumach, do których rzadko się będzie wracać.

    @deafener: w puszczy nie ma policji. ;)

    @anonim2: te porównania to nie moje skojarzenie. Po prostu w zapowiedziach na Gramy padło zdanie w stylu "jeżeli mogli by się wybrać w muzyczną podróż, najchętniej by wsiedli do autobusu takich zespołów jak The Kills czy Dead Weather". Więc albo to skojarzenie zapowiadającego, albo to ulubione zespoły Lollipopsów. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa, słucha muzyki z discmana!!!!! :D:DD:D

    Mi się bardzo podoba ta płyta, bardziej niż się spodziewałem po singlowym good girl. Duszna, głośna, nóżka tupie a na twarzy szelmowski usmieszek Clinta Eastwooda - dla mnie faworytem Hello-Farewell i TrashBottleGun.
    A porównania zawsze będą, bo do czegoś biedny lud musi sobie odnosić. Dla mnie to Iggy Pop w sukience jest.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. podoba mi się. jak złe nasienie potraktowane post rockiem z uładzonym dziewczęcym wokalem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tego co pamiętam, to Beata Andrzejewska wydała singla i klip a panowie z Krakowa (Limbo) nagrali płytę i również zrealizowali teledysk, więc każdy zrobił jakiś postęp po festiwalu a wszystko dzięki Polskiemu Radiu Szczecin.

    Entuzjasta festiwalu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W recenzji dałem linki do obu teledysków. A wydanie singla przez Polskie Radio Szczecin było główną nagrodą, obok pieniężnej. Więc jakaś pomoc była, ale nie na tyle wystarczająca, żeby się wybić jak Ms. No One, czy Lollipops. Ale fajnie, że mimo wszystko Limbo wydali płytę, bo nawet przyjemny był ten singiel, tylko ciekawe, czy odniosła jakikolwiek sukces.

    OdpowiedzUsuń
  11. "Być może to zasługa Polskiego Radia, które jest organizatorem Gramy i wydało obu tym zespołom debiutanckie płyty." - organizatorem GRAMY jest Polskie Radio Szczecin. Natomiast płyty wydało Polskie Radio. Dzięki temu miały lepszą promocję (czyli granie na antenie ogólnopolskiej głównie dzięki Stelmachowi). Limbo faktycznie się rozpadli, ale płyta była dobra. Augustyniak jako Limboski wydał w ub. roku świetny krążek (oczywiście jeśli ktoś lubi taką stylistykę). To, że Andrzejewska nic nie osiągnęła to chyba tylko jej "osiągnięcie". Wędkę dostała, ale rybę powinna złowić sama.

    pozdrawiam, Zenon

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.