poniedziałek, 13 lipca 2009

The Rumble Strips: Welcome To The Walk Alone

Polska, rok 2009. Wakacje w pełni. Sto czterdzieści stopni w cieniu. Psy zostawione w gorących samochodach giną z wycieńczenia. Brak dostępu do własnych piosenek, dostęp do Open.fm. Milion pięćset sto dziewięćset kanałów z muzyką (są nawet szanty, oh yeah!), w tym indie. Biorę indie. Co słyszę? Całą zeszłoroczną płytę MGMT, wszystkie nagrania Arctic Monkeys, beznadziejnie spowolnioną wersję Space and the Woods Late of the Pier i... to. You're not the only person to get it wrong, it's alright – coś zaryczało. To brzmi jak The Rumble Strips – pomyślałem – tylko jakby trochę lepsze.

Minimalizuję gierkę. Czytam. The Rumble Strips – Not The Only Person, z jakiejś płyty, której nie znam. Nie znam, bo jest nowa, o ja idiota. Ściągam.

Chwila napięcia.

To już? Bardzo mnie zdziwiło, że wydaje się jeszcze płyty trwające pół godziny. Kiedy ten album się skończył? Muszę przyznać, że za pierwszym przesłuchaniem zdążyłem jedynie wyhaczyć Not The Only Person i to, że wszystkie piosenki brzmią tak, że z powodzeniem mogłyby się znaleźć na Girls and Weather. Nie, wróć, wróć, już za pierwszym odsłuchem odnotowałem, że takich piosenek, jak Sweet Heart Hooligan nagrywa się trylionami każdego roku.

London? Z piosenek o Londynie nic nie przebije blurowego For Tomorrow. Daniel? Piosenka o tym samym tytule wyszła Bat for Lashes trochę lepiej. I dlaczego coś, co odgórnie nazwałem sobie intro okazało się jedną z najdłuższych piosenek na albumie?

Najdłuższy utwór ma jakieś 3:50. Prawie wszystkie mają dwie minuty. Hej, mamy do czynienia z The Hives czy The Rumble Strips? Nie, The Hives w czasie dwóch minut zrobiliby coś naprawdę dwuminutowego – brzdęk, pisk, dwa akordy, „panks not ded”. Tu w czasie dwóch-trzech minut dzieje się wiele, zmienia się tempo, zmienia się wokal, zmieniają się instrumenty. Tylko, cholera, to jakieś średnie jest. I słabsze niż poprzedni album.

Melodycznie płyta zdobywa u mnie Laur Konsumenta i rekomendację w Instytucie Matki i Dziecka, ale całościowo jest: raz – za krótka, dwa – zbyt therumblestripsowa, trzy – po singlu robi smaka na płytę wakacji, a płytą wakacji pewnie nie będzie. Uczucia mieszane, całość dobra, ale nic ponad to, że dobra. Cóż.

1 komentarz:

  1. Ano, zgadzam się w całej rozciągłości. Płyta przeciętna i zawód straszny, zwłaszcza po singlu, który kopie dupe konkretnie.

    OdpowiedzUsuń

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.