sobota, 27 marca 2010

Płyty dekady: Polska 40-31

W dzisiejszym zestawieniu jako highlight występuje Szymon ze Szczecina, który zajął się wreszcie rapem. Z całkiem niezłym, dla listy, skutkiem. A jutro znów się widzimy, będzie kolorowo, barwnie i jakoś tam, bo pojawią się pierwsi absolutni wymiatacze. [Yeti]

40
Kobiety
Amnestia
[Biodro; 2007]


Powiedzmy sobie szczerze: Amnestia to zawód. Kiedy płytę wydaje zespół Kobiety, oczekuje się czegoś więcej niż jednej z wielu dobrych. Chcesz, by miotły dekadę i biły się o jej pierwszą dziesiątkę. Tymczasem Amnestia leży gdzieś w połowie pomiędzy płytą 'tylko dobrą', a krążkiem wspaniałym. Nie wiem czego to wina - może zmęczenia stylistyką, spadkiem formy czy czymś. Mimo wszystko: fakt, że Kobiety są gdzie są, zawdzięczają niewątpliwe swemu zbiorowemu talentowi, który może i tu się czasem ukrywa, ale w powietrzu ciągle czujemy, że trwa przy nas. Choć w sumie nie wiem czy chciałbym kolejną płytę Kobiet. Amnestia to bowiem udane, zgrabne pożegnanie z aktywnym graniem. I niech tak pozostanie, bo tu jest na czym ucho zawiesić. [Yeti]

39
Eldo
Eternia
[Blend Records; 2003]


Grammatik po świetnych Światłach miasta zawiesił działalność i w tym czasie Eldo nagrał dwie płyty. Drugą z nich była Eternia, która była nieprzebojowym albumem. Beat jest przez cały czas spokojny, a raper przedstawia swoje spostrzeżenia na otaczający go Świat. Przeważnie w sposób negatywny. Krytykuje ludzi za ich czyny, za to, że już nie mają żadnych zasad. Myślą tylko o sobie i po trupach wspinają się na szczeble kariery. A ulubioną ich rozrywką są plotki, które mogą zniszczyć życie drugiego człowieka. Eldo oczywiście często miał sporo racji, ale z drugiej strony nic nowego nie odkrywał, bo każdy mądrzejszy obywatel sam to dostrzega. Dopiero na następnych albumach zaczął nabierać do tego wszystkiego dystansu. Mimo pewnych wad, na pewno była to jego przełomowa płyta w solowej karierze. [SimonS]

38
Skalpel
Skalpel
[Ninja Tune; 2004]


Zawsze, gdy moje uszy wkraczają w fazę jazzu, czuję się niepewnie, zaś pytanie czy ktoś jazz kuma jest dla mnie niesamowicie frustrujące wręcz, bo i tak przecież wiadomo, że nie. I choć w sumie nie kumam, co tak lubię w jazzie i dlaczego słucham tych kilkuminutowych tracków w miarę często (a podczas jednego takiego mógłbym zawiesić ucho na 3 utworkach popowych, dajmy na to) - i to mi pasuje. Nie będę się więc tutaj popisywał moim osłuchaniem tudzież wiedzą i zwyczajnie ogłoszę wszem i wobec, że Skalpel to płyta, z której słuchania czerpie się przyjemność. Ogromną przyjemność. [Yeti]

37
Happy Pills
Smile
[Antena Krzyku; 2001]



Jak jeszcze indie kojarzyło się z Pixies, to w Polsce powstało Happy Pills. Które w międzyczasie zamienia się w Dixies i coveruje piosenki tej amerykańskiej legendy. Ale pod szyldem Wesołych Pigułek nagrali własne cztery płyty, w tym Smile, które było ostatnią płytą zespołu. A gdyby nie Bin Laden i jego spółka, to mogli by podbić nawet amerykański rynek. Bo płyta była puszczana w tamtejszych stacjach radiowych (pewnie mają ich tam sto tysięcy, ale to szczegół, Radiohead też tak w Stanach zaczynało), więc coś mogło być na rzeczy. Niestety, ich samolot został zawrócony, wrześniowa trasa została odwołana i tyle ich tam widzieli. Zespół w 2001 roku się rozpadł. W zeszłym się reaktywował, ale już z nową wokalistką, więc wielkiego powrotu im nie wróżę. Ale czas pokaże, jak ich dalsze losy się potoczą. [SimonS]


36
Paktofonika
Kinematografia
[Gigant Records; 2000]



Nie znam się na rapie. Dopiero ostatnio zacząłem coś tam podsłuchiwać i oczywiście w tej kolekcji nie mogło zabraknąć tej płyty. A teraz dostałem zadanie opisania jej. Tylko co ja mogę o niej napisać? Co w tym tekście się nie pojawi, wyjdę zapewne na ignoranta. To dla wielu ludzi jeden z najważniejszych albumów w życiu, a ja po jednym przesłuchaniu mam się o nim wypowiedzieć. Owiany legendą z powodu tragicznej śmierci Magika. Może to takie polskie Nevermind. Ale oczywiście to nie jedyny powód wyróżnienia. Jest to świetna płyta -mroczny psychorap, z poetyckimi tekstami. Myślę, że taki opis powinien wystarczyć. [SimonS]


35
Pezet-Noon
Muzyka poważna
[EmbargoNagrania; 2004]



Pezet z Noonem nagrał dwie płyty. Muzykę klasyczną i Muzykę poważną. Na pierwszej płycie raper śpiewał o dziewczynach, melanżach, swoim podwórku i innych młodzieńczych sprawach. Minęły zaledwie dwa lata i już zebrało mu się na wspomnienia. Znowu imprezy, laski na nich poznane itd., ale w czasie przeszłym. Często przepraszający za błędy młodości, ale także żałujący, że te czasy już nie wrócą. Raperzy często są idolami dla młodzieży, więc dobrze, że ten projekt stworzył dwa albumy. Pokazał, że beztroskie nastoletnie życie, aż tak usłane różami nie jest. A młodzież i tak swoje błędy popełni, bo najlepsze wnioski wyciąga się z tych swoich. [SimonS]


34
Pati Yang
Silent Treatment
[EMI; 2005]



Mimo, że od pewnego czasu przebywa w Lądku Zdrój, to wciąż trzeba ją traktować jako polską wokalistkę. Chyba jedyna tak na prawdę przedstawicielka trip-hopu w naszym kraju. Coś tam Nosowska próbowała się bawić tym gatunkiem, ale Ona już śpiewała do wszystkiego. A Patrycja raczej wierna. Massive Attack, Tricky i Portishead królowali w latach dziewięćdziesiątych i te czasy raczej już nie powrócą, ale wciąż miło posłuchać takiej muzyki. Tym bardziej, jak jest wykonywana przez Polkę. [SimonS]

33
Jacaszek
Treny
[Gusstaff; 2008]


Kiedy recenzowałem Pentral pana Jacaszka, generalnie pisałem coś o Trenach i o Kochanowskim chyba nawet. Nie bardzo chce mi się sprawdzać, ale całkiem możliwe, iż walnąłem tam coś o mym uwielbieniu do Jana z Czarnolasu. Otóż minął około rok, teraz jestem starszy i goliłem się więcej razy. I generalnie moje podejście do Trenów, ale i w ogóle Kochanowskiego jako twórcy stało się ignoranctwem do potęgi entej. Znaczy: Jaś jest dziś dla mnie takim o, poetą, ze wzlotami i upadkami. Czasem odnoszę też wrażenie, iż mógłby się on równie dobrze nazwać Janem z Częstochowy, jeśli chodzi o rymy. Z Jacaszkiem jednak nie zmieniło się aż tak wiele - dalej uważam, że Treny to jedna z najciekawszych polskich płyt w dekadzie i gdyby nie jej przesadzona nieco długość, mogłaby dzisiaj podbijać pozycje znacznie wyższe. [Yeti]

32
Kolorofon
Kpt. Skała
[Mystic; 2009]
recenzja [Yeti]

Ile można pisać i czytać o Kolorofonie na Uchem w Nutę? Zaczęło się od recenzji, następnie było dziewiąte miejsce w podsumowaniu płytowym 2009 roku i szesnasta pozycja Bomby Atomowej w singlach dekady. Więc po raz kolejny nie będę wam tłumaczył, czemu ta płyta jest dobra. Jeżeli wciąż tego nie rozumiecie, to już nie zrozumiecie. Wasza strata. [SimonS]

31
Renton
Take-off
[Polskie Radio; 2008]



Chłopaki z zespołu Renton to chłopaki sympatyczne. Piszą i grają sympatyczne piosenki. Czasem jedną z nich wypuszczą na krajowe eliminacje Eurowizji, by przekonać się, że przyszło im grać w kraju ludzi dość głuchych. Także generalnie - spoko są. Dziś, po paru latach od ich debiutu, pamiętam chyba tylko Hey Girl, Walk Aside i This Is Not The End. Ale kurde, to aż trzy kawałki - rzadko mam coś takiego z polskimi gitarowymi ekipami. A że nie wyżej? No dajcie spokój, to dobre, sympatyczne, ale tylko dobre i tylko sympatyczne chłopaki. [Yeti]


50-41 | 40-31 | 30-21 | 20-11 | 10-01

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.