piątek, 26 marca 2010

Płyty dekady: Polska 50-41

Po długim śnie, budzimy się wraz z niedźwiedziami. Oto przed Wami albumy, którymi powinniście się jarać. Albo jesteście głusi. [Yeti]

50
Iowa Super Soccer
Lullabies to Keep Your Eyes Closed
[Gusstaff Records; 2008]


Nazwa zespołu zawsze kojarzyła mi się z grą piłkarską Internation Superstar Soccer, ale melancholijny pop jednak by nie pasował do tego rodzaju gier. Myślę, że płyta bardziej by się nadawała do jakiejś mrocznej przygodówki. Patrzę na okładkę i widzę tam skyline miasta, więc akcja odbywała by się w jego centrum. Jest listopad, chlapa za oknami. Jesteś prezesem firmy, wracasz do domu, chociaż jesteś zawalony papierami. Zabierasz je jednak do domu. Siadasz przy biurku i widzisz, że żona kupiła jakąś płytę. Tu zaczynają się problemy. Słuchasz ISS, przypominają Ci się twoje dwutygodniowe wakacje nad mazurskimi jeziorami i jesteś już w trumnie. Rozleniwiasz się. Papiery jak leżały na skraju biurka, tak wciąż leżą. Oczywiście już ich nie ruszyłeś i firma upada. Żona wywala z domu, lądujesz pod tym mostem z okładki i zaczyna się mrok. Ale do dalszej części gry będzie potrzebny już inny soundtrack. A Lullabies to keep your eyes closed to naprawdę dobra płyta. [SimonS]

49
Dejnarowicz

Divertimento
[DRAW; 2008]


Kiedy Borys Dejnarowicz ogłosił, że wyda płytę solową, wielu spodziewało się kolejnej rockerki. Albumu ze sporą ilością gitar, słowem: czegoś w stylu The Car Is On Fire z tym, że w formie solowej. Były naczelny Porcysa nie po to jednak odchodził z zespołu, by komponować muzykę podobną stylistycznie. Swoje prywatne podboje rozpoczął więc od albumu-konceptu. I czego byśmy o Divertimento nie powiedzieli, pewne jest jedno: została starannie przemyślana i zrealizowana tak, by brzmiała jak miała brzmieć i wyglądała jak miała wyglądać. Kiedy słuchamy tych pięciu tracków, wiemy, że obcujemy z artystą, który zna się na swojej robocie doskonale. Divertimento jawi mi się jednak także jako niewolnik własnego konceptu. Znaczy: to płyta intelektualna. To koncept, w zasadzie bardziej dotyczący teorii muzyki niż muzyki samej w sobie. To jedyny zarzut, jaki mogę postawić temu albumowi. [Yeti]

48
Nosowska
UniSexBlues
[QL Music; 2007]


1. UniSexBlues odniosło ogromny sukces.
2. Nie był on do końca zasłużony.
3. Głupotą byłoby jednak twierdzić, że owa płyta jest słaba.
4. Zajawka na Fryderyki, jaka spotkała Nosowską, jest demoralizująca dla artystów, bo oceniani są w czasach, gdy nie są już w swej ścisłej, najlepszej formie.
5. Cholera, lubię tego słuchać.
[Yeti]

47
Biff
Ano
[Galapagos Music; 2009]
recenzja [SimonS]

Zespół czterech byłych członków Pogodna. A ich przewinęło się już czternastu, więc chyba są w światowej czołówce w ilości muzyków. O Ano już tutaj pisałem. Płyta wydana wczesną jesienią ubiegłego roku. Ale już padało, było brzydko i niefajnie. Tak myślę. W końcu to był już czwarty kwartał roku. A płyta wyraźnie była wiosenno-letnia i chwała im za to. My na szczęście też już mamy za oknem 20 stopni i słońce, ale to nie znaczy, że BiFF trzeba odłożyć na półkę. Przecież dobry pop nie zna pór roku i nadaje się na każdą pogodę. [SimonS]

46
Cool Kids of Death
Afterparty
[Agora; 2008]


Już się wydawało, że się nie odbiją. Po świetnym debiucie każda płyta była coraz gorsza. Na szczęście oni też się zorientowali, że coś jest nie tak i postanowili przeprowadzić rewolucję brzmieniową. A może ewolucję? Na pewno doszło trochę elektroniki, kilka klawiszy, więc zawiało lekką świeżością. Minął okres buntu i ochoty mordu na każdym, kto się krzywo spojrzał. Czas się wyluzować i odetchnąć, przyszedł moment zreflektowania się i pójścia na imprezę. A jeżeli się okaże, że to wciąż nie miejsce dla nas, to można zorganizować własne afterparty. [SimonS]


45
MeHico
Filu Filu
[Burmedia; 2008]
recenzja [Yeti]

Yeti przy okazji recenzji tej płyty, odkrył, że zespół bierze garściami od kolegów i koleżanek ze swojego polskiego podwórka. Na szczęście tylko to co dobre, czyli np. usłyszymy tutaj Happy Pills, czy Hey za czasów Karmy. Podkradania się nie chwali, ale muzycy robią to tak zgrabnie i ładnie, że nie da rady się na nich gniewać. Tym bardziej, że to chyba dobry znak, że polskie zespoły inspirują się rodzimymi artystami, a nie tymi zza oceanu, czy kanału La Manche. Chociaż na pewno bardziej się nam będzie podobało, gdy obcokrajowcy zaczną zrzynać od naszych. Ale od czegoś przecież trzeba zacząć. [SimonS]

44
The Car Is on Fire
Ombarrops!
[Pomaton EMI; 2009]
Recenzja [Yeti]

Po tym jak zespół nagrał świetne Lake&Flames, a następnie skład opuścił Borys Dejnarowicz, lud z niecierpliwością czekał na nowy krążek. Im bliżej premiery, tym w mediach coraz częściej mówili o nowym dziele zespołu. Gdy została podana nazwa płyty, od razu pojawiła się na żółtym pasku w TVN24, gdy zespół ujawnił okładkę, ta na drugi dzień trafiła na pierwszą stronę Gazety Wyborczej. Emocje sięgnęły zenitu, w momencie pojawienia się na Myspace tytułowego singla. Zaczęła się ogólnokrajowa dyskusja na jego temat. Jan Pospieszalski w swoim programie Warto Rozmawiać dyskutował z Bono, Paulem McCartneyem i Thomem Yorkiem, czy zespół poszedł w dobrą stronę. W końcu okazało się, że cała płyta już nie była tak rewolucyjna jak pierwszy singiel. Była raczej utrzymana w charakterystycznym brzmieniu, chociaż kilka nowinek się pojawiło. Nie było już tak świetnie, jak na poprzednim albumie, jednak zespół udowodnił, że mimo roszad w składzie, wciąż jest jednym z najlepszych rockowych zespołów nad Wisłą. [SimonS]

43
O.S.T.R.
Tabasko
[Asfalt Records; 2002]


Tabasko w Polsce najczęściej kojarzone jest z ostrym sosem rodem z Meksyku, a nie powinno. Wtajemniczeni wiedzą, niewtajemniczonym napiszę, że w Polsce Tabasko to czwarty album w dorobku łódzkiego rapera O.S.T.R-a. Fakt, że porównując z obecnymi płytami Adama Ostrowskiego, można stwierdzić, ze jest bardziej "kozacka" niż obecne dokonania wyżej wymienionego, ale na pewno jest to album, od którego Ostry rozpoczął swój marsz po sławę. Bo nie oszukujmy się, jest w obecnej chwili najbardziej popularnym polskim raperem. Podsumowując, jeśli znasz, to jesteś ktoś, jeżeli nie, to żałuj, czym prędzej atakuj Tabasko, nawet jeżeli rap kojarzy ci się z chłopakami z bloków i bluzgami na policję. [SimonS]

42
Dinal
W strefie jarania i strefie rymowania
[Step Records; 2006]


Nie orientuję się za bardzo w tym, jakie albumy należą do kanonu polskich chłopaków z blokowisk i - prawdę mówiąc - mam to serdecznie. Ostatnio jednak jakimś tam przypadkiem dowiedziałem się, że nielegal W Strefie Jarania I W Strefie Rymowania należy do jazdy obowiązkowej i trzeba przyznać, że jest to postulat jak najbardziej słuszny. I choć ja ani nie jaram, ani nie rymuję, a liryki tych tracków oddają moje poglądy równie doskonale co wyniki wyborów w Rosji, to bity, jakie tu leżą, czynią z tego materiału coś, co wchodzi w reakcję z mymi małżowinami i bębenkami, a produktem tej przemiany jest stan, jaki osiągają niektórzy poprzez jedzenie czekolady. Może jeszcze nie takiej z orzechami, ale jednak. [Yeti]

41
Łona
Absurd i Nonsens
[Asfalt Records; 2007]


Z Łoną jest taki problem, że idąc za tym, jak wieje medialny wiatr, pozostaje błyskotliwym kolesiem. Z jednej strony może więc trochę wkurzać, że gość ma poglądy w 100% tożsame z Tomaszem Lisem czy Jackiem Żakowskim; z drugiej jednak sposób, w jaki je wyraża, sprawia, że jestem kupiony. I choć dziś liryki antypisowskie męczą uszy i sprawiają wrażenie, że w 2007 roku fanatycy i idioci przesadzający w każdym szczególe byli po obu stronach barykady, to bity Webbera i liryki Łony w kawałkach o pociągach, baryłce ropy czy kultowym w niektórych kręgach Mahmudzie czynią z tego materiału coś, czego warto słuchać. Może nie chłonąć, może nie przyjmować jako wyroczni czy coś. To po prostu bardzo dobry album. Trochę mało na Łonę, ale ej - zegar tyka, czekamy na innych też. Adaś sam tego wózka nie pociągnie przecież, tak jak jego imiennik nie pociągnie do sukcesów w drużynówce. Sad but true. [Yeti]


50-41 | 40-31 | 30-21 | 20-11 | 10-01

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Redakcja apeluje: nie gryź, a jeśli już musisz, to inteligentnie. Zastrzegamy sobie prawo do wycięcia Twojego komentarza, szczególnie jeśli będzie zawierał bluzgi. Prosimy, nie pisz jako Anonimowy, jakoś się podpisz. Miłego dnia.